piątek, 28 grudnia 2012

Chapter 3

  Jestem praktycznie pewna, że część osób będzie chciała mnie zamordować za ten rozdział, a przynajmniej pewny jego fragment, a część osób będzie skakać z radości pod sufit.
  Wiem, wiem, dosyć krótko, ale nie byłam w stanie bardziej tego rozwinąć. Cóż, krótko ale na temat. ;)

  Mogę wam też zdradzić, że właśnie jestem w trakcie pisania rozdziału czwartego i mam już (UWAGA!) półtora strony, chociaż zaczęłam nie więcej niż pół godziny temu. Naprawdę, chyba nieźle mi idzie. 

  Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodoba tak, jak spodobał się Psajko. ;) 
  Czekam na wasze komentarze! ;)


~*~

   -Niall?
  Blondyn drgnął na dźwięk swojego imienia i zawiesił rękę nad strunami gitary, odwracając głowę. W drzwiach stał Zayn z rękoma w kieszeniach, patrząc na niego niepewnie.
 -Przyjechali? - nadzieja w głosie Irlandczyka była wręcz bolesna. Bardzo martwił się o Liama; nie mógł usnąć i popłakiwał, chociaż starał się to ukryć.
 -Nie – Zayn potrząsnął głową, wchodząc do pokoju przyjaciela i zamykając za sobą drzwi. -Louis napisał mi esemesa, że Liam chciałby nas zobaczyć jutro.
   Niall uśmiechnął się radośnie, odkładając gitarę. Miał tak uroczy uśmiech, a oczy tak rozpromienione, że Zayn miał ochotę go przytulić. Mocno i długo.
 -...i wiesz, może moglibyśmy zrobić mu imprezę z okazji wyjścia ze szpitala, kiedy już go wypuszczą! Zayn, słuchasz mnie? - blondyn pomachał przyjacielowi ręką przed oczami, marszcząc brwi. -Coś się stało?
 -Nie, ja tylko... - piosenkarz zastanawiał się, co może mu powiedzieć. -Znaczy, zastanawiałem się, co z Liamem. Louis i Harry jeszcze nie wrócili, i poza tym esemesem nie pisali nic innego. Nadal się o niego martwię, nawet, jeśli to nie jest nic poważnego.
   Niall spojrzał na niego badawczo, przysuwając się odrobinę. Przez kilka chwil próbował pochwycić spojrzenie Mulata, a po chwili uśmiechnął się lekko.
 -Dobrze wiesz, że nie musisz mnie okłamywać, Zayn – powiedział spokojnie, przechylając głowę. -Nie wiem, co tak naprawdę chodzi ci po głowie, ale cokolwiek to było, wolałbym poznać prawdę, niż być karmionym jakimiś wymyślonymi na poczekaniu kłamstewkami.
   Przez chwilę oboje milczeli. Trochę zakłopotany Zayn wpatrywał się w swoje dłonie, próbując ubrać to w słowa tak, żeby nie zabrzmiało idiotycznie, a najlepiej żeby nie zabrzmiało tak, jak powinna zabrzmieć prawda.
 -Wiesz, Niall... - zaczął, podnosząc wzrok na przyjaciela i patrząc mu w oczy. Zawiesił głos, zapatrzony w twarz Irlandczyka. Zagryzł wargi, biorąc głęboki oddech. Już nawet nie potrafił się opanować. -Nie wydaje mi się, żeby ta rozmowa zmierzała w dobrym kierunku. Nie chcę ci się spowiadać, obarczać cię swoimi problemami. Wystarczy ci zmartwień na dzisiaj.
   Chłopak chciał wstać, ale poczuł palce zaciskające się wokół swojego nadgarstka i znieruchomiał. Przymknął na chwilę oczy, biorąc głęboki wdech. Odwrócił się do towarzysza, nerwowo podrygując nogą.
 -Mówiłem serio, Niall. Nic ci nie powiem.
 -Nie będziesz musiał mówić.
   Blondyn nachylił się ku przyjacielowi, lekko przyciągając go za trzymaną rękę. Zayn sapnął, próbując jakkolwiek się temu oprzeć; nie miał pojęcia, co Niall na nim testował, ale nie do końca był pewny, czy to powinno się stać. Mimo wszystko, nie był w stanie stanowczo się odsunąć. Był jak sparaliżowany- mógł obserwować, co się dzieje wokół, ale nie potrafił się ruszyć, zareagować.
 -Po prostu mi powiedz, że tego chcesz – powiedział cicho Niall, uśmiechając się delikatnie. Ich twarze dzieliło nie więcej, niż dwa cale; Mulat mógł poczuć ciepło ciała przyjaciela i jego oddech na swoich ustach.
 -Ja... Ja... Niall, ja naprawdę... 

   -Naprawdę, mógłbyś się przestać zachowywać jak naburmuszony bachor – rzucił Louis przez ramię, idąc szybko przez podjazd i szukając kluczy w kieszeni.
 -Ja się zachowuję jak naburmuszony bachor? - Harry podążał za nim jak cień, z rękoma głęboko w kieszeniach spodni.
 -A nie? Ta pielęgniarka nam pomogła i chciała głupi autograf dla siostry, a ty powiedziałeś jej... Poczekaj, jak to leciało? - Louis otworzył drzwi i zamknął je za Harrym, zdejmując kurtkę i buty. - „Nie mam na to nastroju, może innym razem”. Jeszcze nigdy tak okropnie nie potraktowałeś fana, to było po prostu bezczelne.
 -Przecież ja JESTEM bezczelny! - burknął w odwecie szatyn, idąc do kuchni. Przyjaciel podążył za nim.
 -I co, może wydaje ci się, że z tego powodu możesz się zachowywać jak rozpieszczona panienka? Gwiazdorzysz tak bardzo, że czasami naprawdę nie da się tego wytrzymać.
 -Więc przestań z tym, do cholery, wytrzymać, po prostu przestań spędzać ze mną czas, czy to jest takie trudne do pojęcia?
   Wybuch Harry'ego na chwilę zbił Louisa z tropu. Wydawał się trochę rozbity kłótnią z najlepszym przyjacielem; nie wydawało mu się, żeby to zmierzało do czegokolwiek dobrego.
 -Wydaje ci się, że skoro jesteś najstarszy, a Liam nie może nas pilnować, to tobie wolno wszystko – warknął Harry. -Może popatrz na siebie, a dopiero potem zacznij oceniać innych, co?
 -To był głupi autograf, tak trudno poświęcić ci kilkanaście sekund na machnięcie markerem?
 -Tak, tak trudno mi poświęcić kilkanaście sekund na machnięcie markerem!
   Louis oparł się o blat, krzyżując ręce. Patrzył na przyjaciela, próbując spojrzeć mu w oczy, ale ten skutecznie unikał jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego. Po chwili starszy z nich westchnął, masując grzbiet nosa.
 -Naprawdę wydaje ci się, że możesz robić z siebie gwiazdeczkę i traktować fanów jak śmieci tylko dlatego, że jeszcze nie skończyłeś okresu dojrzewania?
   Dopiero po chwili dotarło do niego, co powiedział. Szybko podniósł wzrok na Harry'ego, ale ten już na niego patrzył. Miał minę, jakby ktoś właśnie wymierzył mu solidny policzek. Louis chciał przeprosić, ale coś w oczach przyjaciela, ból rodzaju, którego nie potrafił sklasyfikować, skutecznie powstrzymał go przed mówieniem.
 -A ty kim się czujesz, Tomlinson, żeby mówić mi takie rzeczy? - powiedział powoli chłopak, mrużąc oczy i przybierając bardziej nonszalancką pozę. -Uważasz, że skoro masz kilka lat przewagi, to możesz ze mnie robić rozbitego emocjonalnie dzieciaka? Chcesz mi powiedzieć, że jestem niedojrzały?
 -Hazz, posłuchaj...
 -Nie, to ty mnie posłuchaj – Harry wycelował palec w przyjaciela, zbliżając się kilka kroków. -Czujesz się najważniejszy, bo jesteś najstarszy z nas wszystkich. Masz się chyba za ósmy cud świata- i muszę cię cholernie rozczarować, bo tak nie jest. Jesteś w stanie powiedzieć swojemu, rzekomo, najlepszemu przyjacielowi, że jest niedojrzały tylko dlatego, że nie chciał dać durnego autografu pielęgniarce – zaczął podnosić głos - którą i tak zobaczy za dwa dni. Może zanim zaczniesz mielić językiem, zastanów się, czy przypadkiem nie mówisz o sobie, co?
 -Co ty próbujesz mi wmówić?
 -Próbuję ci do cholery pokazać, że oczerniasz wszystkich po kolei, a z siebie robisz niewinną panienkę! Co to ma właściwie być za przedstawienie?!
 -Przegiąłeś, Styles. W tej chwili zachowujesz się jak gówniarz ze zbyt wielkim ego.
 -Coś ty powiedział?
 -Powiedziałem, że zachowujesz się jak – Louis zaczął głośniej wymawiać kolejne słowa – gówniarz! ze! zbyt! wielkim! ego!

   Zayn chciał właśnie powiedzieć Niallowi, czego naprawdę w tej chwili chce i jak bardzo tego pragnie, ale usłyszał trzask drzwi kuchennych. Odsunął się delikatnie od przyjaciela, słysząc podniesione głosy. Oboje zmarszczyli brwi, wstając.
 -Co tam się dzieje? - zapytał blondyn, wychodząc ze swojego pokoju.
 -Nie mam pojęcia, ale jeśli Harry i Louis się kłócą, nie jest zbyt dobrze...
   Wystarczyło im krótkie spojrzenie na siebie nawzajem, żeby podjąć decyzję natychmiastowej interwencji. Oboje zbiegli po schodach i szybko poszli do kuchni, wpadając w chwili, w której Louis stał po drugiej stronie stołu i wyrzucał Harry'emu, jak bardzo niedojrzale potrafi się zachowywać.
 -...i wyobraź sobie, że marudzenie na temat jedzenia też nie robi z ciebie mężczyzny!
 -Louis, Louis przestań – Niall podszedł do przyjaciela, kładąc mu rękę na ramieniu i delikatnie, choć stanowczo odciągając go do tyłu. -Nie mam pojęcia, o co poszło, ale nie chcemy żadnych kłótni, okej?
 -I wiesz co jeszcze ci powiem? - rzucił chłopak, ignorując Irlandczyka. -Że tak naprawdę w tym zespole to ty jak zwykle robisz największe problemy, czując się nie wiadomo jak cholernie lepszym od reszty. Czasami próbuję sobie wyobrazić, jakby to było bez któregoś z nas w zespole, ale z tobą mam zawsze problem- tylko dlatego, że swoją postacią tak bardzo zasłaniasz resztę, że nie da się ciebie tak prosto usunąć.
   Zaległa cisza. Wszyscy patrzyli na Louisa, którego oczy płonęły, a ręce i usta drżały. Wydawało się, że musiał wiele poświęcić, żeby wypowiedzieć te słowa- ale tylko on wiedział, że tak naprawdę nie chciał ich wypowiedzieć i że był to jeden z największych błędów w jego życiu.
   Kilka sekund później chłopak odwrócił się na pięcie i wyszedł z kuchni. Nikt go nie zatrzymywał. Dało się słyszeń huk zamykanych frontowych drzwi, a chwilę potem zapalenie silnika samochodowego i wycofywanie z podjazdu.



10 komentarzy:

  1. sdkgjskdgdk miałam nadzieję, że Nialler i Zayn się pocałują, a tu dupa D: lodówki ci nie kupię za karę XD
    Rozdział fajny, ta kłótnia Hazzy i Louisa była świetna. :D
    Czekam na następny. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Au. Zabolało. Szczególnie to o niedojrzałym bachorze ze zbyt wielkim ego. Nie wiem czemu te słowa wywarły na mnie taki wypływ, chyba zbyt się z tym utożsamiam XD
    Zastanawiam się czego słuchałaś pisząc to, bo wyszło dość ostro. Nie żeby mi się nie podobało, jak najbardziej to lubię :D
    Ta kłótnia serio świetnie ci wyszła. Idealnie mogłam sobie wszystko wyobrazić, mimo że nie znam tych chłopaków tak jak ty.
    Miałam nadzieję na mały gay moment ze Zyanem i Niallem, ale się nie doczekałam :C Ale pociągniesz wątek, prawda? Bo tak to zostawić to marnotrawstwo :C
    No to tradycyjnie nie mogę się doczekać następnego, ale tym razem to już w ogóle, wciągnęłam się w akcje :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Próbuję pozbierać swoje myśli ale wychodzi mi z tego tyle co nic. Jejuuu! Dobrze, że Liam się odnalazł. Serio, sierota z niego, ale dobrze, ze wleciał pod dziadka samochód. No i teraz ten rozdział. jkfsjkdhgksdgs. To chyba jedyne co umiem powiedzieć w tym momencie. Louis, Ty debilu na kij wafel otwierasz tę jadaczkę?! Teraz będzie jatka bo Hazz nie wybacz, co więcej, nie będzie się do niego odzywał, och shit. Masakra totalna. Ale myślę, że Styles pojechał z powrotem do Payne'a, w końcu to jedyne racjonalne wytłumaczenie. Och no i Zayn i Niall, jeju! Ziall, jest Ziall, a ja i mój mózg lubimy BARDZO Zialla. Skoro oni będę tym drugim paringiem, chyba zrobię ci ołtarzyk. A myślę, ze Vicky cię do tego namówi - to dobre dziecko jest (i pewnie dostanie mi się za nazywanie jej dzieckiem). Wybacz, zę 2 nie skomentowałam - ale zapomniałam! Jestem złym czytelnikiem :c

    Weny, pozdrawiam, więcej Zialla i żeby Louis się ogarnął!

    Souris, [final-souffle]

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde! A miało być tak pięknie *o* Nie mają się oni o co kłócić?! Ziall *_________*
    Masz super pomysł na to opowiadanie ;3
    I masz talent *o*
    Zapraszam do mnie: http://beliveinyourlove.blogspot.com/
    Możesz mnie informować na tt? @Zaawsze_Spoko

    OdpowiedzUsuń
  5. Talent się nam rodzi :) Naprawdę dobra wena i myślę że za niedługo będzie się coś więcej działo :D Czekam na następne ciekawe rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słucham 1D, więc na początku nie mogłam się połapać. Ale i tak muszę pogratulować, świetnie napisane, dobrze i łatwo się czyta. Oczywiście, duży plus za związek homoseksualny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ok, przeczytałam. I w trakcie robiłam notatki odnośnie tego co mam do powiedzenia, więc powinien mi wyjść w miarę składny komentarz, ale podkreślam, powinien, nie wiem czy taki wyjdzie. :D

    Przechodząc do sedna. Kiedy czytałam twój dopisek na poczatku i to, że nie każdemu coś co jest dalej w teści, może się spodobać, pomyślałam: Zrób coś Zaynowi, a zamorduję. I teraz nie wiem, czy za to przerwanie im powinnam zabić Ciebie, czy Lou i Hazzę, hm? A może całą waszą trójkę?
    Niall i Zayn się zejdą, prawda? Blondas chciał im pocałować, więc pewnie tak, ale z Tobą, to kij ich tam wie. O ile mnie pamięć nie myli, powiedziałaś, że nie dam rady przewidzieć akcji i póki co słowa dotrzymujesz(nie było psychofanki :(). Już prawie podskakiwałam na krześle podśpiewując 'pocałuje go!', a muszę zaznaczyć iż śpiewać nie umiem, a Ty co?! Rozwrzeszczaną dwójkę wcisnęłaś. Ehh, no cóż, moze innym razem, co? Ale nie każ długo czekać. Wiesz, że shippuję Narry'ego, a nie Zialla, ale dla blondyna zniosę tą małą zmianę.
    Punkt następny, kłótnia Hazzy i Lou. Nie wydaje mi się, żeby głupi autograf był wart tak mocnych słów, ale może im się od dawna zbierało? A tu cytat z moich myśli, kiedy oni się na siebie darli:'Harold! Co ty pieprzysz?!', ' Haroldzie, zamknij się!', 'Panowie, no!', 'Lou spokój!'. Taak, głównie to myślałam jak ci dwaj sobie wygarniali. I nie podoba mi się, że mnie nie posłuchali. Ale powiedz mi kto wyszedł. Harry czy Lou? Bo nie jestem w stanie tego wydedukować.

    Cieszę się, że Ci dopisuje wena. Więc pozwolisz, że spytam:kiedy kolejny? :D

    Pozdrawiam cieplutko. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Yyyyyyy... I w tej chwili naprawdę nie wiem co napisać. Jestem zszokowana. Takiego obrotu akcji się nie spodziewałam. Widzę, że lubisz dramatyczne wejścia. Podczas czytania pierwszego fragmentu miałam cichą nadzieję na rozwój akcji między Zaynem a Niallem. To napięcie, które powstało między nimi było świetne... Ja tutaj czekam na niewiadomo co, a t wyskakujesz z kłotnią Lou i Hazzy. Szok! Jak można przerywać takie momenty. Zabijasz czytelników, zdajesz sobie z tego sprawe :P Co do samej kłótni, to rzeczywiście, motyw jest podejrzanie banalny, ale jak ktoś ma się pokłócić to byle powód zawsze okazuje się skuteczny. Mam tylko nadzieję, że nie wynikną z tego dodatkowe kłopoty. P.s. Odnioslam wrażenie, że z każdym kolejnym rozdziałem naprawdę rozkręcasz się w pisaniu. Jest więcej opisów, nie natyle długich aby zanudzać, ale też nie za krótkich. Naprawdę świetnie ! + z tego wszystkiego nie napisałam nic o Liamie. Mam nadzieje, że szybko wróci do zdrowia, bo bez niego ta czwórka się pozabija ! Czekam na następny :) - Claudia

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam, momentami się śmieję, innym razem denerwuję i myślę co będzie dalej. A teraz końcówka tego rozdziału sprawia że mam ochotę w coś przywalić. Nie wiem co masz w zanadrzu,ale ostrzegam że powyrywam ci kończyny,jeśli wszystko się nie ułoży xD
    Co bo bloga, dużo w życiu się naczytałam. Ale do gustu przypadły mi w sumie 2 blogi. Twój blog, sprawia że czytając,czuję się jakbym brała udział w całej akcji. A rzadko mi się to zdarzało. Potrafisz łatwo stworzyć wielkie napięcie ale i łatwo je zniszczyć. Podziwiam i czekam na kolejne notki. // Nezumi

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże jak ja kocham tego bloga O.o"
    Czekam na dalszy rozwój akcji ><"

    OdpowiedzUsuń