Tak długo nic nie wstawiałam, PRZEPRASZAM, nie miałam czasu!
Nie wiem nawet, co napisać do tego rozdziału.... po prostu liczę na Wasze opinie.
~*~
Liam wszedł do domu za Louisem, poruszając się powoli. Widać
było, że nadal nie czuje się najlepiej, a żebra jeszcze się
zrastały; założono mu usztywnienie. Nie mógł śpiewać, uprawiać
sportów ani pić alkoholu przez najbliższy miesiąc, więc grafik
całego zespołu został trochę pozmieniany.
-Lee, w końcu wróciłeś! - powiedział wesoło Niall, wstając z
kanapy i wrzucając się w stronę przyjaciela. -Herbaty, soku, może
coś do jedzenia?
Liam uśmiechnął się promiennie, poklepując blondyna po ramieniu
i siadając na fotelu.
-Dzięki, Nialler, nie trzeba. W tej chwili muszę po prostu
psychicznie odpocząć od szpitala, to jakiś koszmar, wszędzie
tylko pastelowe kolory, zapach leków i detergentów i białe
fartuchy – spojrzał na uśmiechniętych przyjaciół. -Można
dostać fioła, serio.
Harry siedział w swojej sypialni, kiedy usłyszał głosy na dole.
Wiedział, że Louis pojechał po Liama do szpitala, więc pewnie
wrócili. Zayn był na trzy dni u rodziny, więc w domu poza nimi był
jeszcze Niall.
Od dwóch tygodni Harry starał się być niewidzialny. Starał się
trzymać wszystkich na dystans, w tym Louisa, chociaż to
przychodziło mu dużo ciężej. Po zdarzeniu na kanapie uświadomił
sobie kilka istotnych rzeczy, które niekoniecznie były mu na rękę,
albo w ogóle nie wydawały się normalne i poprawne.
Po pierwsze, zaczął się zastanawiać nad tym, co wtedy zrobił. I
po co to zrobił. Louis stracił równowagę, a on zamiast go po
prostu podnieść i pomóc usiąść, przyciągnął go do siebie i
miał zamiar go pocałować. Nie tak przecież zachowują się
przyjaciele, prawda? Mimo to, nie miał pojęcia, dlaczego to
wszystko się stało. Wydawało mu się, jakby działał pod wpływem
podświadomego impulsu, tylko nie wiedział, co ten impuls chciał mu
przekazać.
Po drugie, spędzał długie godziny na rozmyślaniu na temat swojej
orientacji seksualnej. Skoro już ów impuls powstał w jego
podświadomości i o mały włos pocałowałby swojego najlepszego
kumpla, to musi to o czymś świadczyć. Problem w tym, że Harry
zawsze lubił dziewczyny i nigdy nie zastanawiał się nad tym, jak
patrzy na osoby swojej płci. Fakt, nie raz łapał się na tym, że
mierzy wzrokiem jakiegoś chłopaka czy mężczyznę, ale to przecież
nic nie znaczy, każdy tak robi! A jednak, kiedy tak sporo nad tym
rozmyślał, doszedł do wniosku, że może jest po prostu...
biseksualny?
Po trzecie, miał wrażenie, jakby był zakochany. Zakochany z kimś
konkretnym. Ta myśl uderzyła go któregoś wieczoru, kiedy
siedzieli w czwórkę w pokoju muzycznym i zrobili sobie luźną
próbę. Powiedział coś do Louisa, a ten uśmiechnął się do
niego- w tym momencie serce Harry'ego wywinęło fikołka, żołądek
się skurczył, a uśmiech mimowolnie wpłynął na jego usta.
Zupełnie, jakby jedno spojrzenie przyjaciela na jego osobę
potrafiło zmienić cały świat. Istotnie, jego świat wywróciło
to do góry nogami.
Mimo wszystko, niczego nie mógł być pewien. Ciągle miał mętlik
w głowie, wszystko mu się mieszało, myśli biegły jak oszalałe.
Pocałunek miał być przypadkiem, zero ukrytych znaczeń? Wcale nie
był biseksualny, tylko próbował się wytłumaczyć? Nie był
zakochany, tylko był niezmiernie przywiązany do przyjaciela?
Harry położył się na łóżku, rozkładając ramiona i zamykając
oczy. Miał dosyć tego wszystkiego, to było chore. Nie potrafił
się już nawet normalnie zachowywać, cierpiał na bezsenność i
ciągle, od nowa i od nowa analizował każdy najdrobniejszy szczegół
jego znajomości z Louisem. To było męczące, ale nie potrafił
przestać.
Za wszelką cenę chciał sobie udowodnić, że nie ma co udowadniać.
Zayn wszedł do tak dobrze znanej mu kuchni, wiedziony zapachem
tostów z serem. Uśmiechnął się, widząc przy stole tylko mamę;
siostry wystarczająco go wczoraj wymęczyły, a ojciec miał wrócić
dopiero dzisiaj wieczorem.
-Cześć, mamo – nachylił się, całując rodzicielkę w policzek.
-Dzień dobry. Weź sobie tosty – odparła, popijając herbatę.
-Cieszę się, że w końcu do mnie przyjechałeś, Zayn.
-Też się cieszę – rzucił chłopak, siadając naprzeciwko
kobiety.
Przez chwilę oboje siedzieli w milczeniu. Zayn jadł spokojnie,
układając sobie w głowie cały plan; musiał skorzystać z tego,
że tata pojechał gdzieś z dziewczynami, bo najpierw chciał
porozmawiać z mamą.
-Wiesz, mamo... - zaczął niepewnie, odkładając niedojedzony drugi
tost. -Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać. Bardzo poważnie.
Matka spojrzała na niego, unosząc brwi. Wychowała czworo dzieci,
była więc przyzwyczajona do różnych niespodzianek. Mimo wszystko,
jej jedyny syn wątpił, żeby to przyszło jej zrozumieć i
zaakceptować tak łatwo, jak cokolwiek, co do tej pory usłyszała.
-Tak, Zayn? Coś się stało? - w jej głosie pobrzmiewała nutka
niepokoju, ale też ciekawości.
-Ja... Pamiętasz, jak zawsze mówiłaś, że będziesz mnie we
wszystkim wspierać i że będziesz starała pomóc mi się jak tylko
możesz w każdej podjętej przeze mnie decyzji?
Kobieta kiwnęła głową, marszcząc delikatnie brwi. Nie mogła się
niczego domyślić.
-Mamo, wiem, że lubisz wszystkich chłopaków z zespołu, a w
szczególności Liama i Nialla. Wiesz, jakiś czas temu po prostu
zrozumiałem, że dzieje się coś dziwnego i nie potrafiłem
poradzić sobie z tym wszystkim, ze sobą – Zayn przełknął
ciężko, opierając łokcie na blacie i wpatrując się w swoje
kolana. -Chciałem ci powiedzieć, że zrozumiałem coś bardzo
ważnego i że jest to coś, co może trochę zmienić całokształt
tego, jak mnie postrzegasz, mimo że jestem twoim synem. Nie musisz
tego pochwalać ani być szczęśliwa z tego powodu, chciałbym
tylko, żebyś to zaakceptowała.
-Kochanie, chyba nie odchodzisz z zespołu, prawda? - matka
pochwyciła jego spojrzenie, ściągając usta i lekko przygryzając
policzek od wewnątrz. Była zdenerwowana i zmartwiona.
-Nie, mamo, spokojnie... Nic z tych rzeczy – chłopak zaśmiał się
nerwowo, pocierając kark. -Ja... Ja chciałem ci powiedzieć, że...
nigdy nie będziesz miała wnuków z mojej strony.
Kobieta wyglądała na zdezorientowaną. Chyba nie zrozumiała, co
jej syn chciał przez to powiedzieć. Zamrugała kilkakrotnie i już
otwierała usta, żeby zapytać, co ma na myśli, ale on ją
uprzedził.
-Nie będziesz miała wnuków, bo jestem z Niallem.
Zapadła cisza. Milczenie przedłużało się z sekundy na sekundę,
a w tym czasie matka Zayna wbijała w niego spojrzenie pełne szoku,
niedowierzania i całkowitego zdziwienia. Nie była w stanie nic na
to odpowiedzieć; nigdy nie spodziewała się takiego wyznania, od
któregokolwiek z dzieci.
-Chcesz mi powiedzieć, że....
-Że jestem biseksualny i tak, to jest to, z czym musiałem się
uporać w ciągu ostatnich paru miesięcy.
-Zayn, kochanie... - kobieta gestem poprosiła, żeby podał jej
dłoń. -Posłuchaj, skarbie. To nie jest łatwe do zrozumienia
matce. Wychowałam cię, patrzyłam, jak umawiasz się z różnymi
dziewczynami... Nigdy nie zauważyłam, żebyś patrzył jakoś
szczególnie na chłopców. Tak, wiem, jestem staroświecka i tak
dalej – zaśmiała się nerwowo. -Tylko... Nie spodziewałam się
czegoś takiego. Jestem w szoku, prawda, nigdy nie byłam na to
przygotowana. Niall jest uroczym chłopakiem, bardzo go lubię.
Cieszę się, że padło na niego, to chyba najlepszy możliwy wybór
w tej kwestii, bo wiem, że on będzie o ciebie dbać i będzie cię
kochać – pogładziła kciukiem wierzch dłoni syna, uśmiechając
się. Oczy jej się szkliły. -Trudno będzie mi się do tego
przyzwyczaić, to prawda, ale to rozumiem i akceptuję. Cieszę się,
że mi o tym powiedziałeś, że jesteś ze mną szczery.
-Na pewno, mamo? Nie masz nic przeciwko, nie jesteś... zawiedziona,
albo coś takiego? - zapytał niepewnie Zayn, przygryzając dolną
wargę.
-Nie, oczywiście, że nie! Jesteś moim synem, będę cię kochać
niezależnie od wszystkiego, co się stanie i niezależnie od tego,
jaki będziesz, jakich wyborów w życiu dokonasz. To jest twoje
życie, kochanie, a twoje serce wie najlepiej, co jest dla ciebie
dobre.
-Jesteś najlepszą mamą na świecie – powiedział cicho chłopak,
przytulając matkę. -Dziękuję.
-Hazz?
Louis wszedł nieśmiało do pokoju, pukając w uchylone drzwi.
Omiótł pomieszczenie wzrokiem, widząc okropny bałagan,
niezaścielone łóżko i Harry'ego leżącego twarzą w poduszce.
-Hej, Curly, źle się czujesz? - chłopak usiadł na brzegu łóżka,
delikatnie przejeżdżając ręką po łopatce przyjaciela. Wyczuł
delikatne drżenie. -Coś się stało?
-Tak – mruknął zapytany, a poduszka stłumiła jego głos.
-Sporo.
-To może łaskawie przewróć się na plecy i ze mną pogadaj, co? -
Louis był zatroskany i trochę zmartwiony jego stanem; ostatnio mało
jadł, niewiele spał i prawie nie wynurzał się ze swojego pokoju.
-Martwię się o ciebie, Curly.
Przez chwilę Harry się nie ruszał, a potem odwrócił się na
plecy i podniósł do pozycji siedzącej. Miał ciemne cienie pod
oczami, smutne spojrzenie, a sweter był wymięty. Wyglądał
okropnie.
-No, co jest? - piosenkarz przysunął się do chłopaka, uśmiechając
się delikatnie i gładząc nieświadomie jego dłoń.
-Boo... Mam mały problem.
-Tak? Jaki?
-Ja... - prawdopodobnie się w tobie zakochuję i nie potrafię
tego zatrzymać, odkryłem, że jestem innej orientacji i boję się
przebywać w twoim otoczeniu, żeby nie zniszczyć życia tobie,
sobie, a co dopiero całemu zespołowi. -Wiesz, mam straszny
mętlik w głowie – nie potrafię zrozumieć, dlaczego to
wszystko się dzieje i jak to możliwe, że twój uśmiech i dotyk
odbierają mi zdolność logicznego myślenia. Wariuję kiedy jesteś
blisko i nie potrafię bez ciebie żyć, ale to wszystko zniszczy nas
oboje, a tego najbardziej się boję. -Jestem strasznie zmęczony
tym wszystkim, wiesz, głównie sławą – pomijając fakt, że
każdą komórką ciała chcę być blisko ciebie i móc ci
powiedzieć, co czuję. -Nie wiem, czy dobrym pomysłem jest
robienie tych paru mniejszych koncertów w okolicach Londynu i
Liverpoolu, chyba powinniśmy mieć troszkę dłuższe wakacje. Na
przykład, miesiąc albo dwa. Liam też potrzebuje przerwy, nie wiem,
jak Niall i Zayn – a ja w tym czasie mógłbym ulotnić się z
twojego otoczenia i spokojnie, krok po kroku wpoić sobie, że to
jakoś absurd i wcale nie jest tak, jak mi się wydaje, że jest.
-Myślisz, że powinniśmy porozmawiać z menadżerami?
-Myślę, że tak. Skoro jesteś zmęczony, z Liam faktycznie
potrzebuje sporo odpoczynku, żeby dojśc do siebie... Tak, to niezły
pomysł. Zaraz trochę podzwonię, w porządku?
-Okej.
Louis wstał i nachylił się, żeby cmoknąć przyjaciela w
policzek. Rzucił mu zatroskane, pełne czułości spojrzenie, a
potem wyjął swoją komórkę i wyszedł z pokoju, zostawiając
Harry'ego z łzami w oczach i niezmiernym bólem serca, czego nie
potrafił dostrzec.
Okay, dziś ode mnie krótko. Przyznanie się Zayna do jego mamy całkowicie przyćmiło mi cały rozdział, wiesz? Jestem z niego cholernie dumna, że zebrał się na odwagę i uważam, że ma genialną mamę, która zareagowała w najlepszy możliwy sposób. A tata? Ciekawa jestem jego reakcji. Będzie jak w CA, czy raczej łagodniejsza?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Nareszcie ♥ ! Mam nadzieję, że będziesz dodawać szybciej te rozdziały ;D ! Megaa fajnie piszesz ! Czekam na więcej 'atrakcji' :3 !
OdpowiedzUsuńtwojego bloga znalazlam dzisiaj i postanowiłam przeczytać jest świetny czytając nie moglam się oderwać aww te emocje *_* musze dodac go do moich najbardziej wciągających blogow normalnie kocham go :D czekam na nexta :D i mam jeszte taką małą prośbę przydało by się +18 :D , to tylko propozycje jeśli nie będzie zrozumiem :D ale baaardzo bym się ucieszyła :D
OdpowiedzUsuńPozdro i więcej czasu obyś mogla dodawać szybciutko nowe posty z utęsknieniem czekająca
@kllauduchy
Dziewczyno, kocham Cię. Wyjdź za mnie, proooszę T^T
OdpowiedzUsuńjakby co to ja nadal czekam na nowy rozdział .. brakuje mi Larrego ♥ @kllauduchy
OdpowiedzUsuń