niedziela, 23 grudnia 2012

Chapter 8


   Tak długo nic nie wstawiałam, PRZEPRASZAM, nie miałam czasu! 
   Nie wiem nawet, co napisać do tego rozdziału.... po prostu liczę na Wasze opinie.


~*~

   Liam wszedł do domu za Louisem, poruszając się powoli. Widać było, że nadal nie czuje się najlepiej, a żebra jeszcze się zrastały; założono mu usztywnienie. Nie mógł śpiewać, uprawiać sportów ani pić alkoholu przez najbliższy miesiąc, więc grafik całego zespołu został trochę pozmieniany.
 -Lee, w końcu wróciłeś! - powiedział wesoło Niall, wstając z kanapy i wrzucając się w stronę przyjaciela. -Herbaty, soku, może coś do jedzenia?
   Liam uśmiechnął się promiennie, poklepując blondyna po ramieniu i siadając na fotelu.
 -Dzięki, Nialler, nie trzeba. W tej chwili muszę po prostu psychicznie odpocząć od szpitala, to jakiś koszmar, wszędzie tylko pastelowe kolory, zapach leków i detergentów i białe fartuchy – spojrzał na uśmiechniętych przyjaciół. -Można dostać fioła, serio.

   Harry siedział w swojej sypialni, kiedy usłyszał głosy na dole. Wiedział, że Louis pojechał po Liama do szpitala, więc pewnie wrócili. Zayn był na trzy dni u rodziny, więc w domu poza nimi był jeszcze Niall.
   Od dwóch tygodni Harry starał się być niewidzialny. Starał się trzymać wszystkich na dystans, w tym Louisa, chociaż to przychodziło mu dużo ciężej. Po zdarzeniu na kanapie uświadomił sobie kilka istotnych rzeczy, które niekoniecznie były mu na rękę, albo w ogóle nie wydawały się normalne i poprawne.
   Po pierwsze, zaczął się zastanawiać nad tym, co wtedy zrobił. I po co to zrobił. Louis stracił równowagę, a on zamiast go po prostu podnieść i pomóc usiąść, przyciągnął go do siebie i miał zamiar go pocałować. Nie tak przecież zachowują się przyjaciele, prawda? Mimo to, nie miał pojęcia, dlaczego to wszystko się stało. Wydawało mu się, jakby działał pod wpływem podświadomego impulsu, tylko nie wiedział, co ten impuls chciał mu przekazać.
   Po drugie, spędzał długie godziny na rozmyślaniu na temat swojej orientacji seksualnej. Skoro już ów impuls powstał w jego podświadomości i o mały włos pocałowałby swojego najlepszego kumpla, to musi to o czymś świadczyć. Problem w tym, że Harry zawsze lubił dziewczyny i nigdy nie zastanawiał się nad tym, jak patrzy na osoby swojej płci. Fakt, nie raz łapał się na tym, że mierzy wzrokiem jakiegoś chłopaka czy mężczyznę, ale to przecież nic nie znaczy, każdy tak robi! A jednak, kiedy tak sporo nad tym rozmyślał, doszedł do wniosku, że może jest po prostu... biseksualny?
   Po trzecie, miał wrażenie, jakby był zakochany. Zakochany z kimś konkretnym. Ta myśl uderzyła go któregoś wieczoru, kiedy siedzieli w czwórkę w pokoju muzycznym i zrobili sobie luźną próbę. Powiedział coś do Louisa, a ten uśmiechnął się do niego- w tym momencie serce Harry'ego wywinęło fikołka, żołądek się skurczył, a uśmiech mimowolnie wpłynął na jego usta. Zupełnie, jakby jedno spojrzenie przyjaciela na jego osobę potrafiło zmienić cały świat. Istotnie, jego świat wywróciło to do góry nogami.
   Mimo wszystko, niczego nie mógł być pewien. Ciągle miał mętlik w głowie, wszystko mu się mieszało, myśli biegły jak oszalałe. Pocałunek miał być przypadkiem, zero ukrytych znaczeń? Wcale nie był biseksualny, tylko próbował się wytłumaczyć? Nie był zakochany, tylko był niezmiernie przywiązany do przyjaciela?
   Harry położył się na łóżku, rozkładając ramiona i zamykając oczy. Miał dosyć tego wszystkiego, to było chore. Nie potrafił się już nawet normalnie zachowywać, cierpiał na bezsenność i ciągle, od nowa i od nowa analizował każdy najdrobniejszy szczegół jego znajomości z Louisem. To było męczące, ale nie potrafił przestać.
Za wszelką cenę chciał sobie udowodnić, że nie ma co udowadniać.

   Zayn wszedł do tak dobrze znanej mu kuchni, wiedziony zapachem tostów z serem. Uśmiechnął się, widząc przy stole tylko mamę; siostry wystarczająco go wczoraj wymęczyły, a ojciec miał wrócić dopiero dzisiaj wieczorem.
 -Cześć, mamo – nachylił się, całując rodzicielkę w policzek.
 -Dzień dobry. Weź sobie tosty – odparła, popijając herbatę. -Cieszę się, że w końcu do mnie przyjechałeś, Zayn.
 -Też się cieszę – rzucił chłopak, siadając naprzeciwko kobiety.
   Przez chwilę oboje siedzieli w milczeniu. Zayn jadł spokojnie, układając sobie w głowie cały plan; musiał skorzystać z tego, że tata pojechał gdzieś z dziewczynami, bo najpierw chciał porozmawiać z mamą.
 -Wiesz, mamo... - zaczął niepewnie, odkładając niedojedzony drugi tost. -Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać. Bardzo poważnie.
   Matka spojrzała na niego, unosząc brwi. Wychowała czworo dzieci, była więc przyzwyczajona do różnych niespodzianek. Mimo wszystko, jej jedyny syn wątpił, żeby to przyszło jej zrozumieć i zaakceptować tak łatwo, jak cokolwiek, co do tej pory usłyszała.
 -Tak, Zayn? Coś się stało? - w jej głosie pobrzmiewała nutka niepokoju, ale też ciekawości.
 -Ja... Pamiętasz, jak zawsze mówiłaś, że będziesz mnie we wszystkim wspierać i że będziesz starała pomóc mi się jak tylko możesz w każdej podjętej przeze mnie decyzji?
Kobieta kiwnęła głową, marszcząc delikatnie brwi. Nie mogła się niczego domyślić.
 -Mamo, wiem, że lubisz wszystkich chłopaków z zespołu, a w szczególności Liama i Nialla. Wiesz, jakiś czas temu po prostu zrozumiałem, że dzieje się coś dziwnego i nie potrafiłem poradzić sobie z tym wszystkim, ze sobą – Zayn przełknął ciężko, opierając łokcie na blacie i wpatrując się w swoje kolana. -Chciałem ci powiedzieć, że zrozumiałem coś bardzo ważnego i że jest to coś, co może trochę zmienić całokształt tego, jak mnie postrzegasz, mimo że jestem twoim synem. Nie musisz tego pochwalać ani być szczęśliwa z tego powodu, chciałbym tylko, żebyś to zaakceptowała.
 -Kochanie, chyba nie odchodzisz z zespołu, prawda? - matka pochwyciła jego spojrzenie, ściągając usta i lekko przygryzając policzek od wewnątrz. Była zdenerwowana i zmartwiona.
 -Nie, mamo, spokojnie... Nic z tych rzeczy – chłopak zaśmiał się nerwowo, pocierając kark. -Ja... Ja chciałem ci powiedzieć, że... nigdy nie będziesz miała wnuków z mojej strony.
   Kobieta wyglądała na zdezorientowaną. Chyba nie zrozumiała, co jej syn chciał przez to powiedzieć. Zamrugała kilkakrotnie i już otwierała usta, żeby zapytać, co ma na myśli, ale on ją uprzedził.
 -Nie będziesz miała wnuków, bo jestem z Niallem.
   Zapadła cisza. Milczenie przedłużało się z sekundy na sekundę, a w tym czasie matka Zayna wbijała w niego spojrzenie pełne szoku, niedowierzania i całkowitego zdziwienia. Nie była w stanie nic na to odpowiedzieć; nigdy nie spodziewała się takiego wyznania, od któregokolwiek z dzieci.
 -Chcesz mi powiedzieć, że....
 -Że jestem biseksualny i tak, to jest to, z czym musiałem się uporać w ciągu ostatnich paru miesięcy.
-Zayn, kochanie... - kobieta gestem poprosiła, żeby podał jej dłoń. -Posłuchaj, skarbie. To nie jest łatwe do zrozumienia matce. Wychowałam cię, patrzyłam, jak umawiasz się z różnymi dziewczynami... Nigdy nie zauważyłam, żebyś patrzył jakoś szczególnie na chłopców. Tak, wiem, jestem staroświecka i tak dalej – zaśmiała się nerwowo. -Tylko... Nie spodziewałam się czegoś takiego. Jestem w szoku, prawda, nigdy nie byłam na to przygotowana. Niall jest uroczym chłopakiem, bardzo go lubię. Cieszę się, że padło na niego, to chyba najlepszy możliwy wybór w tej kwestii, bo wiem, że on będzie o ciebie dbać i będzie cię kochać – pogładziła kciukiem wierzch dłoni syna, uśmiechając się. Oczy jej się szkliły. -Trudno będzie mi się do tego przyzwyczaić, to prawda, ale to rozumiem i akceptuję. Cieszę się, że mi o tym powiedziałeś, że jesteś ze mną szczery.
 -Na pewno, mamo? Nie masz nic przeciwko, nie jesteś... zawiedziona, albo coś takiego? - zapytał niepewnie Zayn, przygryzając dolną wargę.
 -Nie, oczywiście, że nie! Jesteś moim synem, będę cię kochać niezależnie od wszystkiego, co się stanie i niezależnie od tego, jaki będziesz, jakich wyborów w życiu dokonasz. To jest twoje życie, kochanie, a twoje serce wie najlepiej, co jest dla ciebie dobre.
 -Jesteś najlepszą mamą na świecie – powiedział cicho chłopak, przytulając matkę. -Dziękuję.

   -Hazz?
    Louis wszedł nieśmiało do pokoju, pukając w uchylone drzwi. Omiótł pomieszczenie wzrokiem, widząc okropny bałagan, niezaścielone łóżko i Harry'ego leżącego twarzą w poduszce.
 -Hej, Curly, źle się czujesz? - chłopak usiadł na brzegu łóżka, delikatnie przejeżdżając ręką po łopatce przyjaciela. Wyczuł delikatne drżenie. -Coś się stało?
 -Tak – mruknął zapytany, a poduszka stłumiła jego głos. -Sporo.
 -To może łaskawie przewróć się na plecy i ze mną pogadaj, co? - Louis był zatroskany i trochę zmartwiony jego stanem; ostatnio mało jadł, niewiele spał i prawie nie wynurzał się ze swojego pokoju. -Martwię się o ciebie, Curly.
   Przez chwilę Harry się nie ruszał, a potem odwrócił się na plecy i podniósł do pozycji siedzącej. Miał ciemne cienie pod oczami, smutne spojrzenie, a sweter był wymięty. Wyglądał okropnie.
 -No, co jest? - piosenkarz przysunął się do chłopaka, uśmiechając się delikatnie i gładząc nieświadomie jego dłoń.
 -Boo... Mam mały problem.
 -Tak? Jaki?
 -Ja... - prawdopodobnie się w tobie zakochuję i nie potrafię tego zatrzymać, odkryłem, że jestem innej orientacji i boję się przebywać w twoim otoczeniu, żeby nie zniszczyć życia tobie, sobie, a co dopiero całemu zespołowi. -Wiesz, mam straszny mętlik w głowie – nie potrafię zrozumieć, dlaczego to wszystko się dzieje i jak to możliwe, że twój uśmiech i dotyk odbierają mi zdolność logicznego myślenia. Wariuję kiedy jesteś blisko i nie potrafię bez ciebie żyć, ale to wszystko zniszczy nas oboje, a tego najbardziej się boję. -Jestem strasznie zmęczony tym wszystkim, wiesz, głównie sławą – pomijając fakt, że każdą komórką ciała chcę być blisko ciebie i móc ci powiedzieć, co czuję. -Nie wiem, czy dobrym pomysłem jest robienie tych paru mniejszych koncertów w okolicach Londynu i Liverpoolu, chyba powinniśmy mieć troszkę dłuższe wakacje. Na przykład, miesiąc albo dwa. Liam też potrzebuje przerwy, nie wiem, jak Niall i Zayn – a ja w tym czasie mógłbym ulotnić się z twojego otoczenia i spokojnie, krok po kroku wpoić sobie, że to jakoś absurd i wcale nie jest tak, jak mi się wydaje, że jest. -Myślisz, że powinniśmy porozmawiać z menadżerami?
 -Myślę, że tak. Skoro jesteś zmęczony, z Liam faktycznie potrzebuje sporo odpoczynku, żeby dojśc do siebie... Tak, to niezły pomysł. Zaraz trochę podzwonię, w porządku?
 -Okej.
   Louis wstał i nachylił się, żeby cmoknąć przyjaciela w policzek. Rzucił mu zatroskane, pełne czułości spojrzenie, a potem wyjął swoją komórkę i wyszedł z pokoju, zostawiając Harry'ego z łzami w oczach i niezmiernym bólem serca, czego nie potrafił dostrzec.

  

5 komentarzy:

  1. Okay, dziś ode mnie krótko. Przyznanie się Zayna do jego mamy całkowicie przyćmiło mi cały rozdział, wiesz? Jestem z niego cholernie dumna, że zebrał się na odwagę i uważam, że ma genialną mamę, która zareagowała w najlepszy możliwy sposób. A tata? Ciekawa jestem jego reakcji. Będzie jak w CA, czy raczej łagodniejsza?
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie ♥ ! Mam nadzieję, że będziesz dodawać szybciej te rozdziały ;D ! Megaa fajnie piszesz ! Czekam na więcej 'atrakcji' :3 !

    OdpowiedzUsuń
  3. twojego bloga znalazlam dzisiaj i postanowiłam przeczytać jest świetny czytając nie moglam się oderwać aww te emocje *_* musze dodac go do moich najbardziej wciągających blogow normalnie kocham go :D czekam na nexta :D i mam jeszte taką małą prośbę przydało by się +18 :D , to tylko propozycje jeśli nie będzie zrozumiem :D ale baaardzo bym się ucieszyła :D
    Pozdro i więcej czasu obyś mogla dodawać szybciutko nowe posty z utęsknieniem czekająca
    @kllauduchy

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno, kocham Cię. Wyjdź za mnie, proooszę T^T

    OdpowiedzUsuń
  5. jakby co to ja nadal czekam na nowy rozdział .. brakuje mi Larrego ♥ @kllauduchy

    OdpowiedzUsuń