niedziela, 16 grudnia 2012

Chapter 14

     I oto wracam, po nieziemsko długiej przerwie! Nie wiem, ilu z moich czytelników jeszcze tutaj zostało i nadal czeka, ale jeśli jesteś jednym z nich, to najwyraźniej warto jest być cierpliwym. ;)
     Po pierwsze, chciałabym Was przeprosić za nagłe i niezapowiedziane zawieszenie bloga na tak długi okres czasu. Zrobiłam to dlatego, że: a) nie miałam zbyt wiele czasu na skupienie się na pisaniu b) moja wena sięgnęła dna c) nie miałam żadnego pomysłu na napisanie czternastki.
Ale teraz mam, ha! Jak zresztą na całe opowiadanie. ;)
     Po drugie, chciałabym bardzo mocno podziękować trzem osóbkom, bez których prawdopodobnie nigdy bym tutaj nie wróciła (i zostawiła niedokończoną historię, wstyd!). 

Pierwszą z nich jest moja cudowna Lamcia (którą znacie jako Carrie), która wspiera mnie zawsze we wszystkim i pomaga mi na tyle, na ile tylko potrafi, dając z siebie 200%. Kocham Cię as hell i cieszę się, że już jutro się znowu zobaczymy! 
Drugą z nich jest Dżeej, która od zawieszenia bloga ciągle miała nadzieję, że wrócę i cierpliwie zaglądała, wyczekując na notkę od autora bądź kolejny rozdział. Również ona wspiera mnie w pisaniu i poniekąd mi w tym pomaga, co jest cudowne z Twojej strony!
A trzecią z nich jest Psajko, która tak dawno temu pomogła im założyć tego bloga i pilnie ze mną nad nim czuwała, patrząc na jego rozwój i również będąc moim stałym czytelnikiem. Cieszę się, że udaje nam się odbudowywać to, co kiedyś runęło i że nadal chcesz mi pomóc- bo musisz wiedzieć, że naprawdę cholernie za Tobą tęskniłam!

     No, a teraz już więcej nie przynudzam, tylko daję Wam kolejną, zupełnie nową i świeżutką porcję tej historii, mając nadzieję, że Wam się spodoba i nadal jesteście tutaj ze mną i dla mnie! <3

~*~

     Miłość to nie prawo ani nie przywilej. Miłość to uczucie i każdy ma prawo je poznać, odkryć. Miłość jest równa, miłość jest cierpliwa, miłość przynosi szczęście. Czasami przynosi ból i łzy, czasami uśmiech i ulgę. Tak samo, jak życie, w którym możemy ją poznać.
Mówią, że wszystko ma swoją cenę, tak samo, jak miłość. Może to prawda, a może nie. Trzeba się przekonać, żeby móc to ocenić i zrozumieć. Dla niektórych miłość to pasmo trudów, które trzeba pokonać będąc silnym, a dla niektórych to tylko prosta droga do szczęścia.
Ale prawdziwa miłość jest warta wszystkiego.
     Nie można jej powstrzymać ani jej zaprzeczyć. Jeśli jest, to będzie istnieć i nie można po prostu tego zapomnieć. Miłość istniała od zawsze i zawsze tak już będzie, chociaż nie każda jest traktowana w sposób taki, w jaki być traktowana powinna.
Niektórzy nie rozumieją, że miłość po prostu jest. Że nie jest zależna od tego, kim się jest i kim jest ta druga osoba. Że różnica wieku, kolor skóry, wyznanie, różnice kulturowe czy płeć nie odgrywają wielkiej roli, kiedy w grę wchodzi to uczucie. 
     Naprawdę sądzisz, że miłość dwóch mężczyzn jest zła?
     Spójrz tylko na ich uśmiechy. Na tego blondyna i tego chłopaka z tatuażami, któremu siedzi na kolanach. Nie musisz tego rozumieć, po prostu to zaakceptuj. Zaakceptuj ich prawo to bycia razem, ich prawo do szczęścia i wyrażania siebie. Są razem, kochają się, tworzą zdrowy związek. Może kiedyś kupią własny dom, postarają się o adopcję i wychowają tam wspaniałe dziecko, które będzie dużo mądrzejsze od ciebie. Będzie rozumiało wiele rzeczy, których Ty nie chcesz, a może nie potrafisz zrozumieć.
     A teraz spójrz na tych dwóch. Tego w lokach i tego niższego, który się nim opiekuje. Widzisz w tym coś niepoprawnego? W tym, jak ich oczy przepełnione są uczuciami, jak się uśmiechają? W tym, że potrafią się kochać, chociaż są tej samej płci? Opiekują się sobą, są dla siebie wsparciem. Zupełnie jak ty i twoja żona, tyle tylko, że oni pewnie kiedyś oboje zostaną swoimi mężami.
     Miłość to nic złego. Jeśli spojrzysz na samo uczucie, przestaniesz zauważać to, co ci przeszkadza. Zobaczysz, jak silna potrafi być i jak wiele potrafi przetrwać. Jak jest duża, jak wiele daje ciepła, szczęścia i uśmiechu. A potem rozumiesz, czym ona tak naprawdę jest i że to zawsze jest to samo, tylko wśród innych od ciebie ludzi.

     Louis wrócił do swojego domu, w którym od trzech miesięcy mieszkał z Harrym. Od razu skierował swoje kroki do salonu, gdzie na kanapie leżał jego chłopak, zakopany w koc i oglądający telewizję. Był przeziębiony i Louis stanowczo zabronił wystawiać mu czubek nosa poza dom, dopóki nie wyzdrowieje.
 -Hej - mruknął, nachylając się do Harry'ego i całując go w czoło. -Jak się czujesz?
 -Nieźle. Na pewno się nie odwodnię, wypiłem dzisiaj chyba ze dwa litry herbaty - przesunął się trochę, żeby zrobić miejsce dla swojego chłopaka. -A jak u Zayna i Nialla? 
 -Dobrze, radzą sobie świetnie. Są naprawdę dobrą parą, kilka poziomów wyżej niż my - Louis parsknął śmiechem. -Są naprawdę dobrze zgrani i wiedzą o sobie chyba wszystko. No bo na przykład ja do dzisiaj nie wiem, jakie papierosy pali Zayn, a Niall lata mu po nie częściej, niż mógłbym przypuszczać.
 -I tak nigdy nie pobiją Danielle i Liama, oni są parą idealną. Każdy to wie.
 -Każdy to wie - potaknął starszy z nich. -Ale my też jesteśmy niczego sobie, co? - zapytał miękko, uśmiechając się. -Curly, co powiesz na dobrą pizzę i jakiś film?
 -Pół-romantyczny wieczór ze swoim zasmarkanym chłopakiem? Dla mnie bomba.

     -Kocham cię, wiesz?
Niall leżał na łóżku, przytulony do Zayna, słuchając miarowego bicia jego serca. Louis wyjechał jakąś godzinę temu i od tamtej pory leżą razem, rozmawiając. Lubili tak robić, po prostu być obok siebie.
 -Też cię kocham - odparł Mulat, lekko pochylając głowę i całując blondyna. -Cholernie mocno.
 -Kiedy to wszystko się stało, hm? - zapytał cicho Niall, przymykając oczy. -Już nawet nie pamiętam, ile razy ci to mówiłem, jąkając się między słowami. 
Zayn zachichotał, przewracając się na plecy i patrząc w sufit. Niall usiadł mu lekko na brzuchu i uśmiechnął się do niego, zahaczając palcem o jego brodę, dopóki się nie zdenerwował i nie ugryzł go.
 -Auć! Odpracujesz mi to!
 -Sam się o to prosiłeś.
 -Pozwę cię o odszkodowanie! 
 -No pewnie - mruknął Zayn, ciągnąc Irlandczyka do siebie i całując go odrobinę dłużej. -Tyle wystarczy?
 -A trochę więcej?
 -Co tylko chcesz - odparł cicho chłopak, przewracając swojego chłopaka na plecy i zwieszając się nad nim. -Ty moja piękna niebieskooka blondyneczko.
Niall zaśmiał się, cały czas patrząc swojemu chłopakowi w oczy. 
 -Zdecydowanie wolę moją wersję w wytartych jeansach, niż taką w krótkiej spódniczce - dodał jeszcze Mulat, ponownie łącząc ich usta. -Zdecydowanie.

     Liam podjechał pod mieszkanie Danielle, wychodząc z samochodu i obchodząc go dookoła. Poczekał, aż wyjdzie z budynku i otworzył jej drzwi, uśmiechając się, a ona wsiadła do środka. Kiedy sam zajął swoje miejsce, pochyliła się i pocałowała go w policzek.
 -Rozpieszczasz mnie ostatnio tymi kolacjami - mruknęła, zapinając pas. -Moglibyśmy kiedyś zjeść chińszczyznę na wynos z tej knajpy na rogu. Mogłabym siedzieć w wyciągniętych dresach i bez makijażu, a nie szykować się całą wieczność - dziewczyna zaśmiała się cicho, patrząc na Liama. 
 -Więc następnym razem dresy i chińszczyzna - zapewnił, ruszając i biorąc zakręt w lewo. -Ale dzisiaj chyba mi odpuścisz i pozwolisz się zabrać do pięciogwiazdkowej restauracji w centrum, co? Czy to aż takie złe, że nie da się tego znieść?
Danielle zaśmiała się cicho. 
 -Nie powiedziałabym, że źle, ale opcja paczki z chińskim makaronem nadal jest kusząca. 

     Czasami wystarczy po prostu spojrzeć przed siebie albo rozejrzeć się dookoła. Proste rzeczy są wszędzie tam, gdzie my i miłość zawsze jest tam, gdzie my. Niezależnie, czy postanie między osobami, które dzieli kilka lat i parę centymetrów wzrostu, czy między dwiema zupełnie od siebie różnymi, które pozornie do siebie nie pasują. Ona jest wszędzie niezależnie od tego, czy powstała między mężczyzną a mężczyzną, kobietą a kobietą, czy mężczyzną a kobietą.
     Miłość jest silniejsza niż wszystko inne. Jest silniejsza niż różnice językowe lub kulturowe. Silniejsza niż dwa różne wyznania. Jest silniejsza niż wszystkie zakazy i pokazuje, że to, co ludzie uważają za dwa niedopasowane elementy, może tworzyć idealną układankę. 
Miłość to czasami wszystko, co wystarczy do szczęścia. A potrafi dać jeszcze o wiele, wiele więcej.
I najlepszym sposobem na zrozumienie jej jest zamknięcie oczu i przypomnienie sobie tej, którą ma się w sobie. Bo niezależnie od tego, jakiego koloru skóry jest, czy jest to miłość chrześcijańska, czy muzułmańska, czy trwa pomiędzy tą samą płcią, czy dwoma różnymi- w środku jest zawsze taka sama.
I prawdziwa miłość zawsze zaprowadzi cię do tego samego.
Do szczęścia.



3 komentarze:

  1. matko.. to.. to. było. genialne. dziękuję Ci za wzmiankę o mnie. w końcu się doczekałam nowego rozdziału i to jakiego. z przekazem. świetnie napisanego. mimo małych problemów poszło Ci świetnie. kłaniam się i polecam wszystkim przeczytać. wszystkim hetero i homo może się przekonają po tym wpisie. :))) ~DŻEEJ

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwh, podziękowania dla mnie. <3 Nie ma za co kocie, polecam się. :D I też nie mogę się jutra doczekać.

    Cholerny Bieber! Chciałam rzucić cytatem przez który stanęły mi łzy w oczach, ale nie mogłam skopiować. Generalnie chodzi o zdanie o blondynie i chłopaku z tatuażami. Cały akapit jest nieziemski!
    I Larry! Mała, jesteś genialna! Zakochałam się w tym jak opisałaś co łączy chłopców.
    Larry jest taki totalnie awwwh. Cholernie uroczy są razem.
    A Ziall... Jezu, kocham ich. I to nie przez to, że kocham Niallera. Są idealną parą.
    I przez ciebie muszę się od nowa malować. Lanielle <3 Umieram.
    Zakończenie jest aasdfghjkl. Już chcę następny! Marsz do pisania! JUŻ!

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku... jak to przeczytałam to pomyślałam, że już kończysz z tym opowiadaniem, ale przecież nigdzie nie jest to napisane :)

    OdpowiedzUsuń