niedziela, 30 grudnia 2012

Chapter 1

  A oto i rozdział pierwszy! 
Muszę zaznaczyć, żebyście nie dziwili się datowaniu postów: jestem zmuszona trochę pokombinować, żeby wszystko wyglądało ładnie i nie było nieporządku na stronie. ;) 
Wszystkie ulepszenia będą dodawane na bieżąco.
  
  Zostawiam Was z rozdziałem sam na sam, przyjemnego czytania (liczymy na Wasze komentarze!) ;)

~*~


  -Jestem potwornie zmęczony. Serio, wejdę do tourbusa i nie dobudzicie mnie przez następne dwa tygodnie - Harry przeczesał ręką włosy, ziewając ostentacyjnie. -Widzisz? To był wyraz mojego zmęczenia. Muszę ODPOCZĄĆ, a nie włóczyć się po jakiejś imprezie...
 -Jak to nie? - wpadł mu w zdanie Louis, pojawiając się znikąd i szczerząc zęby.
 -Boże!
 -Wystarczy Louis.
 -Bardzo zabawne - Harry zaśmiał się teatralnie, pocierając skroń.  -Możemy po prostu jechać do domu? - zapytał, patrząc błagalnym wzrokiem na Liama.
 -Harry, dobrze wiesz, że na nas czekają. Chciałbyś zawieść swoich przyjaciół?
   Nastała chwila ciszy, podczas której młodszy chłopak piorunował go wzrokiem.
 -Tatooooo, proszę! - jęknął, uwieszając się na jego ramieniu.
Liam westchnął.
 -Louis, możesz pojechać z księżniczką do domu? Mówiłeś, że i tak nie chcesz za długo tam siedzieć, a wolałbym nie puszczać go samego...
 -SŁYSZAŁEM!
 -Jak dziecko... - mruknął Zayn, uśmiechając się pod nosem.
 -TO RÓWNIEŻ SŁYSZAŁEM!
 -Tak, mogę z nim pojechać - powiedział Louis, obserwując z rozbawieniem, jak Harry roztrzepuje ręką idealnie ułożone pasemko Zayna, doprowadzając go tym do szału. -Odstawię go do samego łóżka, zrobię sobie drinka i w samotności spędzę pół nocy przed telewizorem. Wiesz, w razie, gdybym musiał wciągać was totalnie zalanych przez drzwi wejściowe.
 -To nie było zabawne. Wiesz, że praktycznie nie piję - burknął Liam, odsuwając drzwi do ich tourbusa. Wsiadł, a za nim wepchnął się bezczelnie Niall i Zayn. Louis stanął przy otwartych drzwiach i teatralnym gestem z pokłonem zaprosił Harry'ego do środka.
 -Panienko Hazza, zapraszam do powozu.
Chłopak uśmiechnął się, klepiąc zaczepnie przyjaciela w ramię.
 -Dobrze wiesz, że czasy spódniczek i szpilek mam za sobą. To był bardzo ciężki okres w moim życiu.
 -To był twój pierwszy i jedyny okres w życiu - powiedział ze śmiechem Louis, za co zarobił łokieć w bok. -No co, to ty to powiedziałeś!

   Kiedy dojechali pod dom, Louis wyskoczył czym prędzej z tourbusa, ciągnąc za sobą Harry'ego i żegnając się z resztą zespołu. Przyjaciel zrzędził całą drogę, co w końcu rozzłościło Zayna. Mając dosyć kłótni, Louis praktycznie wywlókł swojego towarzysza z auta, robiąc mu wyrzuty całą drogę do drzwi wejściowych.
 -Boże, Harry, mógłbyś się zachowywać trochę bardziej profesjonalnie. Rozumiem, że jesteś zmęczony i w ogóle - Louis rzucił klucze wejściowe na szafkę i zamknął drzwi - ale to nie znaczy, że masz psuć humor i zabawę całej reszcie. Dobrze wiesz, że cokolwiek się stanie, to Liam będzie się tym najbardziej przejmował.
 -Dobra, dobra - stłumiony głos dobiegł go z kuchni. Chwilę potem usłyszał, jak otwierają się drzwi lodówki. -Będę grzeczny, mamusiu.
Louis westchnął, sadowiąc się wygodnie na kanapie i włączając telewizor. Rzadko zdarzało im się korzystać z tego domu, w końcu każdy miał swój własny, ale kiedy musieli być razem częściej, niż zazwyczaj, mieszkanie razem było najłatwiejszym sposobem utrzymania wszystkiego w ryzach i jako takim porządku. 
   Chłopak przerzucał kanały, kiedy przez salon przeczłapał Harry ze szklanką soku pomarańczowego w ręce. Dosłownie przeciągał stopami po podłodze, a kiedy dopadł schodów, wyglądał jak zniedołężniały staruszek z tempem ślimaka próbujący się wspiąć na Mount Everest.
 -Nie rób z siebie kaleki - fuknął Louis, który mimo wszystko był rozbawiony całą tą sceną.
 -Nie muszę - odparł zrezygnowany przyjaciel. -Życie jest takie ciężkie - westchnął teatralnie. -A tak poważnie, to prawie śpię na stojąco.
 -Mam ci opowiedzieć bajkę na dobranoc?
Harry odwrócił się błyskawicznie u góry schodów, unosząc brwi.
 -No chyba kpisz.
   Louis roześmiał się, kręcąc głową. Dalej przerzucał kanały, życząc przyjacielowi dobrej nocy i trochę ściszając głośność.

   Kilka godzin później, kiedy Louis nie potrafił już wysiedzieć w miejscu uznając, że jego bezcenne pośladki odkształciły się w poduszkach kanapy, wyłączył telewizor i przeciągnął się, ziewając. Wstał i ruszył do swojej sypialni, na schodach już zdejmując koszulkę i przeczesując ręką włosy.
   Cicho otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Dzisiaj nie miał już nawet siły na prysznic, poza tym nie chciał obudzić Harry'ego, który - sądząc po grobowej ciszy za ścianą - spał spokojnie.
   Louis uśmiechnął się na samą myśl o śpiącym przyjacielu. Zawsze wyglądał wtedy uroczo, niekiedy wręcz bezbronnie. Często zdarzało się tak, że zasypiali razem, na przykład podczas długich podróży. Rano budzili się w niewiarygodnych pozach, połamani, z bolącymi karkami i potwornie niewyspani.
   Chłopak wskoczył pod kołdrę, patrząc na budzik ustawiony na etażerce. Była już trzecia w nocy; martwił się trochę, że reszta nie wróciła z imprezy, ale skoro nikt do niego nie pisał i nie dzwonił, pewnie wszystko było w porządku. Odwrócił się twarzą do ściany, naciągając kołdrę na ramiona i próbując usnąć.
   Po około dwudziestu minutach nerwowego pół-snu usłyszał niepokojące odgłosy za ścianą. Brzmiało to jak pijacki bełkot, tyle, że strasznie niespokojny; zupełnie, jakby Harry miał jakiś koszmar.
   Z westchnieniem, Louis wstał, przetarł dłonią twarz i założył szorty, żeby nie wystąpić w samej bieliźnie. Wyszedł ostrożnie na korytarz i uchylił drzwi do pokoju przyjaciela. Od razu zauważył, że łóżko wygląda jak pobojowisko, a chłopak przekręca się nerwowo w obie strony.
Szerzej otworzył drzwi i na palcach wszedł do pokoju. Usiadł na skraju łóżka, patrząc na śpiącego, wziął wdech i szepnął:
 -Harry.
Zero reakcji.
 -Harry!
Nic.
 -Och, Boże - Louis złapał przyjaciela za nadgarstek, wypowiadając głośniej jego imię. Zawołany otworzył oczy, początkowo lekko wystraszony, ale zaraz potem jego wzrok uspokoił się i złagodniał, kiedy zobaczył w ciemności znajomą twarz.
 -Co ci się śniło, Hazza?
Zapytany potrząsnął głową, siadając. Na chwilę ukrył twarz w dłoniach, oddychając płytko, potem jednak podniósł głowę i popatrzył na towarzysza.
 -Czuję się jak w domu, kiedy miałem siedem lat - powiedział zachrypnięty. -Mama też przychodziła mnie utulić, kiedy miałem koszmary. Teraz już tego nie potrzebuję, ale dzięki za troskę, Lou.
   Piosenkarz poczuł się zmieszany. Chciał pomóc, a teraz wyczuł chłód i zdenerwowanie w głosie najlepszego przyjaciela. Nie wydawało mu się, żeby wszystko było w porządku, jak próbował go zapewnić Harry.
 -Curly, słyszałem. Jestem pewny, że miałeś koszmary, przecież każdy je miewa. Nie ma się czego wstydzić, chcę tylko jakoś pomóc. Może zrobić ci herbaty? - zatroskany spojrzał na Harry'ego, marszcząc brwi. Ten pokiwał powoli głową, biorąc głęboki wdech i długo wypuszczając powietrze.
 -Dzięki, Lou. Za moment zejdę do kuchni, daj mi tylko... chwilkę.
   Chłopak zgodził się, wychodząc z pokoju. Zszedł na dół, a chwilę później w domu dało się słyszeć gwizd czajnika, który skutecznie zagłuszył cichy dzwonek jego telefonu.

 -I co? - zapytał Niall, patrząc na Zayna i przestępując z nogi na nogę.
 -NIC - warknął ostro ten drugi, włączając przycisk ponownego wybrania kontaktu. Był mocno zdenerwowany i martwił się o Liama, a Louis nawet nie odbierał telefonu, nie wspominając o odpisywaniu na esemesy. 
 -Cholera!
 -Nie denerwuj się - uspokoił go Irlandczyk, kładąc mu rękę na ramieniu. Zayn wypuścił długi wydech, ponownie wybierając numer.
 -Potwornie martwię się o Liama. Kto jak kto, ale on nie ma tendencji do znikania w połowie imprezy, będąc niezauważonym przez kogokolwiek. Nie wspomnę o tym, że on również nie spieszy się, żeby odebrać komórkę - chłopak zaklął ostro, ponownie wybierając numer. Miał już dość tego wszystkiego.
 -Jestem pewny, że gdziekolwiek jest, nie stanie mu się nic złego - powiedział uspokajająco Niall, chociaż jego oczy również wyrażały zdenerwowanie i zmartwienie. -Wróćmy do domu, w drodze zadzwonisz do Louisa jeszcze raz. Próbowałeś skontaktować się z Harrym?
 -Wyłączył komórkę.
   Niall jęknął nerwowo, kierując się w stronę tourbusa. Rozglądał się czujnie dookoła, mając w pamięci mniej i bardziej przyjemne spotkania z fankami. Zayn podążał za nim, cały czas mając telefon przy uchu i rzucając siarczyste wiązanki pod nosem.
 -Nie denerwuj się, Zayn - rzucił spokojnie blondyn, siadając za kółkiem i czekając, aż towarzysz zapnie pasy. -Po prostu poczekajmy chwilę. Dojedziemy do domu, porozmawiasz z Louisem i postaramy się znaleźć jakieś rozwiązanie. Liam jest dorosły, sądzę, że akurat on nie powinien zrobić nic głupiego.
   Odpowiedziało mu milczenie. Odpalił silnik i wyjechał z gęsto zastawionego przydomowego parkingu, kierując się w stronę ich tymczasowego domu.

   Louis zastał Harry'ego siedzącego na kanapie w koszulce i długich spodniach od piżamy, zakopanego w kocu i oglądającego jakiś nudny program w telewizji. Uśmiechnął się i postawił przed nim kubek z gorącą herbatą, siadając obok.
 -Nie powiesz mi, co ci się śniło, prawda?
 -Nie - odpowiedział automatycznie Harry, gapiąc się uparcie w ekran odbiornika.
 -Nie mam zamiaru naciskać - Louis uniósł ręce w geście obronnym.  
   Zaczął razem z przyjacielem oglądać program, ale po chwili zaalarmował go odgłos silnika samochodowego na podjeździe. Harry też to usłyszał i zmarszczył brwi.
 -Poczekaj chwilę - mruknął starszy z nich i wstał, kierując się do drzwi wejściowych. Uchylił je w momencie, kiedy Niall wyciągał klucze z kieszeni.
 -Co tutaj robicie o tak wczesnej porze? - zapytał pół żartem, pół serio Louis.
 -Próbujemy znaleźć Liama - odparł blondyn.
 -I się do ciebie dodzwonić, dupku - warknął niebezpiecznie Zayn, wpadając do mieszkania jak burza i po raz kolejny przykładając słuchawkę do ucha, tym razem wybierając numer Liama.
   Louis niczego nie rozumiał. Pozwolił, żeby Niall i Zayn zdjęli buty i kurtki, a potem posadził ich w salonie koło zdziwionego Harry'ego i zadał im kilka pytań o całą sytuację.
 -Więc.. Liam po prostu rozpłynął się w powietrzu, tak?
Dwóch chłopaków przytaknęło jednocześnie, mając naprawdę zmartwione miny.
 -Ale.. jak to się stało? Kiedy?
 -Właśnie tego nie wiemy - odparł smętnie Niall, zmęczony opadając na poduszki. -Liam zniknął.

16 komentarzy:

  1. Przez pierwszą połowę się śmiałam. To jest świetne! Nic nie mówię, ale wydaje mi się, że nasz Liaś ma kłopoty... Fajny początek. Trzyma w napięciu i pojawia się zagadka. Jeśli mogę tak nazwać to co się wydarzyło. Nie jestem za dobra w pisaniu komentarzy, więc kończę. Czekam na next i zapraszam do mnie: http://flight-do-harm-larry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie to jest raczej w formie, hm? - pamiętnika? Nie wciągnęło mnie. Za mało dialogów, za dużo opisów sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne dialogi, bardzo zabawne, nie mogłam przestać się śmiać a potem bardzo mnie zaintrygowało. tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz poczucie humoru, bardzo ciekawie się zaczyna. Będę tu zaglądać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. " kiedy Louis nie potrafił już wysiedzieć w miejscu uznając, że jego bezcenne pośladki odkształciły się w poduszkach kanapy " ten frangment zupełnie mnie rozbawił ;) A opowiadanie świetne , jestem bardzo ciekawa co z Liamem :D Jak będzie następny rozdział to daj mi znać :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie napisane! Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Obiecałam, więc piszę. :D
    Jak już zdążyłam wspomnieć, podoba mi się. Nawet bardzo mi się podoba. I ogólnie tego nie mówię, bo mnie troszkę męczy jak sama to czytam u siebie, ale dlaczego tak krótko? Kiedy ciąg dalszy? Ja chcę wiedzieć co się stało z Liamem. Serio. Jak przeczytałam że zniknął, a później wzmianka od Nialla, że myślał o spotkanych fanach, pierwszy podów zniknięcia Payna, jaki pojawił się w mojej głowie to: Porwała go jakaś psychofanka. Trafiłam? Pewnie nie, ale jeśli jednak, to chyba posikam się ze śmiechu. ;p

    Podoba mi się Twój styl pisania, moja droga. Taki lekki i przyjemny. Naprawdę sympatycznie się czytało. I nie robisz błędów. Wyłapałam tylko jeden drobniutki. Gdzieś tam pojawiło się prawię zamiast prawie, ale to tylko szczegół. :)

    Oh, zapomniałabym. Wiem, że było go bardzo mało w tym rozdziale, ale polubiłam strasznie Zayna. Nie wiem czemu, ale wydał się intrygujący. Mam nadzieję, że dostanie jakąś większą rólkę. Dostanie, prawda? Prooooooszę. :)

    Kurcze, miałam coś jeszcze napisać, ale teraz nie mogę sobie przypomnieć co to było, więc chyba po prostu tutaj skończę, zanim zacznę lać wodę.
    Pozdrawiam gorąco.
    Pisz szybko. :D

    P.S. Naprawdę liczyłam na jakieś przebieranki. Rozważysz to, co? :) :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Od razu na wstępie Ci przypomnę, że nie jestem fanką 1D więc masz w stosunku do mnie zawyżoną poprzeczkę :D

    Podoba mi się akcja i dialogi. Masz zajebiste poczucie humoru, zresztą Ty to wiesz, bo widziałaś moje uśmiechy pod nosem kiedy to czytałam :D Jestem ciekawa co z Liamem. Liamem, tak? Nie chce mi się wracać do tekstu XD Co się z nim mogło stać. Porwały go psychofanki? Kosmici? Rząd Rosji?

    Louis jest uroczy. Ta cała akcja z koszmarem i herbatą. Chociaż tak szczerze czekałam w tym momencie na jakiś rozwój akcji, ale to pierwszy rozdział, może masz rację, że tego nie zrobiłaś bo wyszłoby to trochę nienaturalnie. Ale w następnych może coś będzie takiego! :D

    Zyana (nie wiem czy powinnam używać jego ksywki mojego autorstwa na blogu pełnym Directioners, ale trudno XD) również polubiłam *u* Może nie było go tutaj dużo, ale zachowywał się jak taki bad boy (czytaj: rozpieszczony gówniarz w dobrym znaczeniu tego słowa [o ile takie istnieje XD]).

    Masz bardzo elastyczny styl, potrafisz świetnie dostosować się do tematyki. Na przykład moje kochane a-perfect-denial diametralnie różni się treścią i stylem, który jest cięższy, bardziej przytłaczający i, moim zdaniem, bardziej profesjonalny. Oczywiście idealnie nadający się do tego typu historii. Gdybyś użyła go tutaj, nie wyszłoby to dobrze. Teraz jest lekki i przyjemny c:

    Może to wszystko co napisałam jest dla Ciebie oczywiste, ale chciałam być pewna że to wiesz. Dawaj mi znać o następnym, ok? :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Cóż, muszę powiedzieć, że twój styl różnie się od tych, jakie do tej pory czytałam przy opowiadaniu z Larry'm, ale może dlatego, że mało ich czytam w naszym ojczystym języku.
    Nie jest to nic negatywnego, oczywiście, przeciwnie, czyta się bardzo lekko i luźno.
    Co do bohaterów, no cóż, szczerze mówiąc nie różnią się znacznie od charakterów chłopców, jakie wszyscy znamy, tak mi się przynajmniej wydaje po pierwszym rozdziale.
    Mogłabym się przyczepić do zbyt małej ilości opisów, ale być może tylko ja lubię bardzo szczególnie opisywane uczucia postaci i tak dalej, ale się nie przyczepie, bo ja znowuż piszę ich tak dużo, że u siebie nimi rzygam.

    Jest w każdym bądź razie jest bardzo dobrze, co do "tajemniczego" shipu, dobrze wiesz, co by mi się spodobało, a co nie, i co podejrzewam, więc nie będe się tu nad tym rozwodzić.

    Czekam na następną część,
    @Fuyiel (http://neutral-treatment.tumblr.com/HowLong)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak jak na początku turlałam się ze śmiechu " -Panienko Hazza, zapraszam do powozu." tak potem przy słowach "Liam zniknął" miałam jedno wielkie DAFQ i nie wiem o co chodzi. Boże, ten rozdział naprawdę jest WOW. I gdyby nie Vicki, która mnie zmolestowała pewnie bym go nie przeczytała. Nie czytam Stylinsonów, bo niszczą mi psychikę. W każdym bądź razie, rozdział dobry jest. Masz fajny styl pisania, jest naprawdę ciekawy. A'propos "tajemniczego shippu" boże, modlę się tylko o jedną kolaborację.
    Możesz mnie informować, czy to na twitterze czy to wysłużyć się Vicki - mnie to wsio rybka.

    Czekam na następny, pozdraiam, życzę weny
    Souris (@HipstaMouse) http://final-souffle.blogspot.com :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Na początku cały czas się śmiałam. Fajnie się zaczyna. Jak dla mnie początek na duży plus. Później zniknięcie Liam'a - ciekawa sprawa. Jednak spodobał mi się charakter Zayn'a tutaj, Będę zaglądać częściej.

    Pozdrawiam
    olarsmin (@mel_charpentier) http://stay-in-london-larry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. "Bezcenne pośladki" rozwaliło mnie to. :D
    Zaczyna się ciekawie, na pewno będę czytać dalej. :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak tak dobrze się zaczyna to aż się boję co będzie dalej :D Bardzo fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Po wyjątkowo ciężkim boju stoczonym z geografią, nareszcie udało mi się zajrzeć! I... no cóż, nie jestem fanką opowiadań tego typu (szczególnie fanficów), ale od czasu do czasu je czytam i oceniam. Nie mogę powiedzieć, że Twoje dzieło jest najlepszym jakie wchłonęłam (bo do tej oceny musiałabym ustalić pewne granice, dzielące poszczególne 'poziomy' zaawansowania pisarskiego - pozwolisz, że ujmę to w taki, a nie inny sposób), ale bez bicia przyznaję Ci jedno : Rozbawiłaś mnie, i to cholernie ! Cała ta sytuacja z Harrym i Lou była świetna. Widzę, że sporo osób spodziewało się dziwnych rozwojów akcji już teraz, ale według mojej skromnej opinii to by była chyba lekka przesada. Co za szybko, to niezdrowo, ha ! Zresztą, sama nie jestem pewna, czego tak na dobrą sprawę mogę spodziewać się po treści (to pierwsze opowiadanie o takiej tematyce jakie czytam). + Wzbudziłaś we mnie nutkę zainteresowania, całą tą sytuacją z Liamem. I właśnie za to dostajesz ogromnego plusa ! :) Tak jak ktoś powyżej zauważył, używasz sporej ilości dialogów względem zanikających z czasem opisów, ale myślę, że w takich opowiadaniach jest to jak najbardziej dopuszczalne ! Więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko zabrać się za kolejny rozdział. Jestem ciekawa rozwiązania zagadki zniknięcia L. P.s. Przepraszam, jeżeli komentarz jest nieskładny ale po tylu godzinach nauki nie myślę trzeźwo. Życzę weny i Pozdrawiam! Claudia :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Podoba mi się *.* Masz talent! <3 Zabieram się za czytanie kolejnych rozdziałów ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. ACH TEN LOUIS I JEGO POŚLADKI HAHHAHAHAHA :D SUPER ! ♥ MASZ TALNET, PISZ WIĘCEJ <33
    @JUSTINOHORANKA

    OdpowiedzUsuń