Ten rozdział dedykuję Caroline, która od samego początku jest naszym wiernym czytelnikiem i dba o to, żeby interakcje w Character Ask zawsze były całkowicie ożywione. ;)
EDIT:
Nie, chłopaki NIE uprawiali seksu!
EDIT:
Nie, chłopaki NIE uprawiali seksu!
~*~
Ratownicy zadali chłopakom parę pytań
i przebadali szybko Harry'ego, chwaląc pomoc Louisa. Chłopakowi nie
stało się nic poważnego dzięki dosyć szybkiemu działaniu i
dobrze podjętych krokach. Nie potrzebował obserwacji szpitalnej ani
płukania żołądka; medycy zapewnili trzech piosenkarzy, że przy
dalszej opiece najstarszego z nich, Harry powinien szybko dojść do
siebie i się z tego wylizać. Mimo wszystko, podali mu minimalną
dawkę kropli walerianowych, ponieważ jego serce pracowało nie do
końca rytmicznie.
Kiedy odjechali, Louis poszedł do
pokoju przyjaciela i wszedł, pukając cicho. Koło łóżka stała
miska, rolety były zasunięte, a na stoliku stało kilka lekarstw,
parę miseczek, szmatek i dwie dwulitrowe butelki wody. Harry leżał
zwinięty pod kołdrą, oddychając płytko i zaciskając powieki.
-Jak się czujesz, Hazz? - zapytał
Louis, siadając na brzegu łóżka. Delikatnie odgarnął włosy
przyjacielowi.
-Źle – jęknął żałośnie chory,
próbując się wygodniej ułożyć i otwierając oczy. Spojrzał na
gościa. -Nie masz pojęcia, jakim jesteś skończonym dupkiem.
-Zawsze chciałem uratować komuś
życie i usłyszeć takie słowa.
-Mimo wszystko... dziękuję. Nie
musiałeś tego robić, sam też zachowałem się jak ostatni kretyn
– zdawało się, że mówienie sprawia Harry'emu spory wysiłek.
Jego towarzysz westchnął, siadając
bliżej i mocząc jedną ze szmatek w miseczce z chłodną wodą.
Przyłożył okład do czoła chorego i odmierzył miarę sześciu
miętowych kropli, wiedząc, że ten ma nieziemsko bolesne kurcze
żołądka. Podał mu je i spojrzał na niego czule.
-Jeśli chcesz, mogę się kimnąć na
podłodze – zaoferował Louis, szczelniej otulając przyjaciela
kołdrą. -Wiesz, że nie chciałbym cię zostawiać samego. Jesteś
w wystarczająco parszywym stanie, a jakby coś ci się stało?
Spałbym spokojnie w pokoju obok i nawet o tym nie wiedział.
Harry zaśmiał się cicho, patrząc
na towarzysza. Pokręcił delikatnie głową, przekładając chłodny
okład na drugą stronę.
-I tak zrobisz wszystko, żeby nie
zostawiać mnie samego, więc nie ma siły protestować –
powiedział, uśmiechając się lekko. -Dziękuję za opiekę, Boo. I
przepraszam za to, że jestem totalnym palantem.
-Hej, to ja powiedziałem za dużo.
Biorę winę na siebie. To był mój błąd.
-Niech ci będzie. Skoro tak mówisz,
tak pewnie jest.
Louis westchnął teatralnie,
wywracając oczami i machając ręką. Przybrał minę poirytowanej
divy i jej głosem powiedział:
-No ale wiesz, miałeś kulturalnie
zaprzeczyć!
Zayn siedział w Niallem na kanapie,
przerzucając bez namysłu kanały. Nadal byli w szoku całą tą
sytuacją; byli także zdziwieni umiejętnościami swojego
przyjaciela. Nikt nigdy nie podejrzewał, że Louis potrafiłby sobie
poradzić w tak dobry sposób w podobnej sytuacji.
-Zayn? - mruknął cicho Irlandczyk,
patrząc na przyjaciela.
-Hmm?
-Nie wydaje ci się, że dwadzieścia
dziewięć godzin bez snu to stanowczo zbyt dużo?
-Może troszkę – odparł Mulat,
wyłączając telewizor. -Ja na przykład czuję się jak na haju.
Trochę kręci mi się w głowie...
Niall wstał i pociągnął
przyjaciela za rękę, idąc w stronę schodów.
-A tobie co się stało? - zapytał
zdziwiony i rozbawiony Zayn.
-Marsz do wyra, Malik, i to bez
gadania. Jutro mamy odwiedzić Liama, a póki co mamy prawie że
czternastą, kilka tragedii na głowie i ponad dobę bez snu!
-A ty? - zapytał chłopak, przystając
na moment za przyjacielem u szczytu schodów.
-Co ja?
-Nie idziesz spać?
-Idę, oczywiście, zajrzę tylko do
Harry'ego – powiedział blondyn, marszcząc lekko brwi. -A czemu
pytasz?
Brunet wydał się odrobinę speszony.
Spojrzał w stronę drzwi swojego pokoju, potrząsnął głową i
położył sobie dłoń na karku.
-Tak, tylko...
-Znowu kręcisz – powiedział Niall,
podchodząc bliżej. -No, więc?
-Ja... myślałem, że moglibyśmy
dokończyć to, co zaczęliśmy kilka godzin temu – wyrzucił na
jednym tchu zapytany, patrząc z mieszaniną nadziei i strachu w oczy
przyjaciela.
-Masz na myśli...?
-Tak.
-I ty...?
-Mhm.
-Jesteś pewny? - zapytał spokojnie
blondyn, patrząc badawczo na towarzysza.
-Nialler, dawno w życiu nie byłem
czegoś tak pewny, jak w tej chwili.
Louis leżał na stosie koców
naprzeciwko łóżka Harry'ego, bawiąc się swoim telefonem i
esemesując z Liamem. Dostał już nowy telefon od mamy, która
przyjechała go odwiedzić i przeprosić; tamten roztrzaskał się w
wypadku. Chłopak wydawał się mieć całkiem dobry humor, pomijając
złamane żebra i kilka sporawych siniaków. Przynajmniej u niego
wszystko było stabilne i spokojne.
-Boo?
Zawołany podniósł głowę, unosząc
się na łokciach. Spojrzał na leżącego w łóżku przyjaciela,
który musiał się właśnie obudzić; był już wieczór, koło
dziewiętnastej, a Harry usnął około piętnastej. Nie wyglądał
za dobrze, chociaż dużo lepiej, niż w łazience; nadal był bardzo
blady i drżały mu usta, ale przynajmniej miał przytomne
spojrzenie.
-Co jest, Curly? - zapytał Louis,
podnosząc się i siadając na łóżku. -Wszystko okej? Czegoś ci
potrzeba?
-Nie, ja tylko... - Harry wydał się
odrobinę zakłopotany, jakby to, co chciał powiedzieć, było złe
lub niepoprawne. -Ja tylko... znów miałem ten koszmar. Tylko teraz
na szczęści urwał się wcześniej.
-Pewnie mi nie powiesz, co ci się
śniło, prawda?
Harry potrząsnął delikatnie głową,
zaciskając usta.
-W takim razie... Może zrobię ci
gorzkiej herbaty, albo miętowej? - zaoferował chłopak, odgarniając
choremu włosy z czoła i przykładając do niego dłoń. -Tylko
najpierw weź coś na zbicie gorączki, nie muszę nawet brać
termometru, żeby wiedzieć, że...
-Louis – przerwał mu Harry, patrząc
na niego oczami wystraszonego dziecka – czy mógłbyś po prostu ze
mną dziś spać?
Przez chwilę starszy z nich nie
wiedział, co odpowiedzieć. Bezwiednie zmierzwił ręką włosy
przyjaciela i patrzył na niego, delikatnie marszcząc brwi. Nie był
pewny, czego ta prośba ma dotyczyć; z drugiej strony, chciał się
opiekować Harrym najlepiej, jak to tylko możliwe. I nie chciał,
żeby znów miał koszmary.
-Jasne, jeśli tylko chcesz, Curly –
powiedział cicho po chwili, uśmiechając się. -A teraz leki,
herbata, krople i spać. Wolałbym, żebyś się nie przemęczał.
-Zayn?
Blondyn uniósł głowę, trącając
brodę przytulającego go chłopaka. Dawno nie czuł się tak dobrze,
tak lekko, jak teraz.
-Hmm?
-Nie mam pojęcia, co się dzisiaj
stało, ale gdybym miał wybór, to zrobiłbym to wszystko jeszcze
raz – szepnął cicho Niall, ponownie wtulając się w klatkę
piersiową Mulata, który zaśmiał się cicho.
-Wiesz, nie mam pojęcia, co o tym
wszystkim myśleć... To jest w pewien sposób magiczne, wydaje mi
się prawie nierealne. Jest cudowne, inne. Tylko... nie wiem, co mam
zrobić dalej.
Niall ponownie uniósł głowę i
odchylił się trochę, patrząc Zaynowi w oczy. Przez chwilę żaden
z nich się nie odzywał, a potem blondyn pochylił się i delikatnie
musnął wargi chłopaka ustami.
-Nie musisz wiedzieć, ja też nie
wiem. Ale sądzę, że niedługo się dowiemy.
Louis spojrzał na śpiącego
Harry'ego, uśmiechając się delikatnie. Szczelniej otulił
przyjaciela kołdrą, a sobie na ramiona naciągnął koc. Poprawił ułożenie ramienia, na którym smacznie spał jego przyjaciel.
Teraz wszystko wydawało się takie spokojne.
Kilka godzin temu kłócili się w
kuchni, a potem nagle musiał ratować przyjaciela stojącego na
krawędzi śmierci. To wydało się wręcz nierealne, jakby to go nie
dotyczyło. A teraz spokojnie spał z nim w jednym łóżku, czujnym
snem, pilnując go i opiekując się nim.
Miał dwadzieścia jeden lat, a życie
nadal potrafiło go zaskoczyć.
Młodszy chłopak mruknął cicho,
przekręcając się na plecy. Zamrugał kilka razy i skierował
zaspane spojrzenie na leżącego obok Louisa.
-Nie śpisz? - zapytał zachrypnięty.
-Spałem przez dwie godziny, ale za
bardzo się tym wszystkim przejmuję – wyznał cicho piosenkarz,
skubiąc brzeg swojego koca i patrząc w kąt pokoju. -W ciągu
niespełna trzech zdarzyło się stanowczo zbyt wiele. Liam jest w
szpitalu, a ty o mało... - głos uwziął mu w gardle, a pod
powiekami poczuł palące łzy. Nie mógł się rozpłakać przed
Harrym, przecież to on miał być teraz opiekunem, tym
najsilniejszym. Nie wypadało mu okazywać słabości.
-Przepraszam – szepnął ledwie
słyszalnie Harry, układając się na boku, twarzą do przyjaciela.
-Boo, naprawdę przepraszam. Byłem idiotą, to było... To był
durny impuls. Byłem wściekły, było mi przykro, ja...
-Dlaczego to zrobiłeś? - zapytał
starszy, przerywając mu. Patrzył na niego z wyraźnym bólem w
oczach. -Dobrze wiesz, że niezależnie od tego, jak bardzo byśmy
się pokłócili, nadal jesteś dla mnie tak samo ważny.
-Wiem. Wiem, byłem po prostu idiotą.
Sądziłem, że jak nabiorę się jakichś tabletek z apteczki, to
wszystko pójdzie gładko i nigdy nie będę musiał już czuć
niczego, żadnej złości, frustracji ani bólu. To śmieszne, ale
uznałem, że tak będzie łatwiej. Teraz mnie to bawi, samo moje
zachowanie mnie bawi – szatyn prychnął cicho, kręcąc głową i
przysuwając się bliżej towarzysza. -Przepraszam, Boo Bear. Nigdy
więcej nie zrobię nic tak durnego, przyrzekam.
Louis westchnął cicho, znów
poprawiając ramię, na którym leżał przyjaciel. Przyciągnął go
trochę bliżej, chcąc jak gdyby ochronić go przed całym złem,
które może go spotkać. Spojrzał na niego z troską i czułością
i pocałował delikatnie w czubek głowy.
-Śpij, Curly – powiedział cicho,
układając się wygodniej i również zamykając oczy. -Należy ci
się odpoczynek. Nam obojgu się należy.
Opiekuńczy Louis jest opiekuńczy. No i słodki. Tak jak Harry. W ogóle w tym rozdziale wszystko jest takie słodkie.
OdpowiedzUsuńNie do końca zrozumiałam, co się stało między Niallem a Zyanem, a jeśli zrozumiałam to zabrakło mi szczegółów :c *pervert*
Ogólnie krótko. Szkoda. Wciągnęłam się w nurt opowiadania a tu nagle koniec niczym wiadro zimnej wody ;-; Czekam na następny.
Ekhm, ok więc już raz dziękowałam za dedykację,ale uznałam, że trzeba jeszcze na piśmie. Więc DZIĘKI. :D You made my day. :P
OdpowiedzUsuńA chłopcy na CA wymiatają. Kocham z nimi gadać, czego chyba nie da się ukryć, zważywszy, że od kiedy z tym ruszyłaś, ja całe dnie tam siedzę.
No a teraz akcja. Od początku powtarzałam sobie(i nawet zapisałam na rachunku za telefon), że muszę nawciskać Hazzie za to oćpanie się, ale jak przeprosił Boo Bear, uznałam że nie mogę tego zrobić...
Zayn i Niall, kurde, jedynie co jestem w stanie o nich powiedzieć to awwwww i że shippuję to! Zayn <3 Niallere <33333333.
Amen!
No więc tak, po pierwsze AW ZIALL MOJE SHIPPERSKIE SERCE, chociaż wiedziałam od początku, jaki to będzie ship.
OdpowiedzUsuńPo drugie, przepraszam, że wcześniejszych rozdziałów nie komentowałam, moje wytłumaczenie jest proste - brak czasu i lenistwo jednocześnie.
I nareszcie, muszę to napisać, dziewczyno, podziwiam cię. Masz tak niesamowitą lekkość pisania, że cholernie ci jej zazdroszczę. Czyta się szybko i płynnie, szybko wstawiasz rozdziały, dobrze dobierasz słowa, ale ta lekkość jest czymś, co mnie w to opowiadanie wciągnęło, i oby nigdy, przenigdy ci jej nie zabrakło.
~Fuyiel (@Vuisej) [http://neutral-treatment.tumblr.com]
O kurczę. Czekaj, mój mózg rozbił się o panele w momencie, gdy przeczyta lam, ze ZAYN I NIALL SIĘ POCAŁOWALI. I jeśli umiem czytać między wierszami, a podobno umiem, to oni NIE TYLKO SIE POCAŁOWALI, och God, moje serduszko, o Chryste, matulu, leże i nie wstanę, och God... I teraz mam wyrzut do was bo zamiast skupić się na Larrym ja i mój mózg przetwarzamy Zialla, sjfasfklgj, i tyle z tego jest. Larry śpi razem. ZIALL ŚPI RAZEM. Leave me alone to die. Rozdziały dodajesz tak szybko, ze o matulu ;_; ale to dooooobrze *0* Weny życzę ;)
OdpowiedzUsuń[final-souffle]
ZIALL OMG *______________*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, ale szkoda, że nie opisałaś tego, co zaszło między Niallerem i Zaynem D:
Lou jest taki słodki, jak się opiekuję Harrym, omg :3
Czekam na następny.
To takie świetne opowiadanie że aż szkoda że takie krótkie :)
OdpowiedzUsuńOkej. Teraz mogę się rozpisać.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: AWHMRGH. Dzięki temu rozdziałowi, ten blog trafia do mojego "FAP-FOLDERU". To było tak słodkie i piękne że.. Ach i Oh, bo inaczej tego nie da się opisać.
PO drugie:" ZAILL! AWWW! "A potem blondyn pochylił się i delikatnie musnął wargi chłopaka ustami" -ORGAZM. Tylko czemu tego nie opisałaś.. ja wiem? Bardziej szczegółowo? xD
Tak tak tak... Jeśli jesteś yaoistką w opowiadaniach najbardziej liczy się tylko SEKS xD.
Po trzecie: Lou, bożę Lou! Opiekuj się Hazzą i niech się Lucyfer błogosławi (?) za że troszcząc się o kogoś jesteś taki meega słodki! ♥
Po czwarte: Ciekawi mnie co będzie jak reszta chłopaków dowie się o tym że hm... Zayn i Naill są razem O.o .
To wszystko. Notka jest (póki co) najlepsza . Wielbię tego bloga. Zrobię mu ołtarzyk , co ty na to? xD
//Nezumi
P.s. PO raz nie wiem który, dostałam zawału kiedy zaznaczałam tekst ( pomaga mi przy czytaniu ) i kliknęłam prawy przycisk myszy...
Kooocham to!
OdpowiedzUsuńJejku jak ja kocham tego bloga! ~Yaoi♥Fan♥Girl
OdpowiedzUsuńWspaniałe i urocze! Dziewczyno masz zajebisty talent! Kocham too!
OdpowiedzUsuń