środa, 26 grudnia 2012

Chapter 5

 Ten rozdział dedykuję Caroline, która od samego początku jest naszym wiernym czytelnikiem i dba o to, żeby interakcje w Character Ask zawsze były całkowicie ożywione. ;)

 EDIT:
           Nie, chłopaki NIE uprawiali seksu!

~*~


   Ratownicy zadali chłopakom parę pytań i przebadali szybko Harry'ego, chwaląc pomoc Louisa. Chłopakowi nie stało się nic poważnego dzięki dosyć szybkiemu działaniu i dobrze podjętych krokach. Nie potrzebował obserwacji szpitalnej ani płukania żołądka; medycy zapewnili trzech piosenkarzy, że przy dalszej opiece najstarszego z nich, Harry powinien szybko dojść do siebie i się z tego wylizać. Mimo wszystko, podali mu minimalną dawkę kropli walerianowych, ponieważ jego serce pracowało nie do końca rytmicznie.
   Kiedy odjechali, Louis poszedł do pokoju przyjaciela i wszedł, pukając cicho. Koło łóżka stała miska, rolety były zasunięte, a na stoliku stało kilka lekarstw, parę miseczek, szmatek i dwie dwulitrowe butelki wody. Harry leżał zwinięty pod kołdrą, oddychając płytko i zaciskając powieki.
 -Jak się czujesz, Hazz? - zapytał Louis, siadając na brzegu łóżka. Delikatnie odgarnął włosy przyjacielowi.
 -Źle – jęknął żałośnie chory, próbując się wygodniej ułożyć i otwierając oczy. Spojrzał na gościa. -Nie masz pojęcia, jakim jesteś skończonym dupkiem.
 -Zawsze chciałem uratować komuś życie i usłyszeć takie słowa.
 -Mimo wszystko... dziękuję. Nie musiałeś tego robić, sam też zachowałem się jak ostatni kretyn – zdawało się, że mówienie sprawia Harry'emu spory wysiłek.
   Jego towarzysz westchnął, siadając bliżej i mocząc jedną ze szmatek w miseczce z chłodną wodą. Przyłożył okład do czoła chorego i odmierzył miarę sześciu miętowych kropli, wiedząc, że ten ma nieziemsko bolesne kurcze żołądka. Podał mu je i spojrzał na niego czule.
 -Jeśli chcesz, mogę się kimnąć na podłodze – zaoferował Louis, szczelniej otulając przyjaciela kołdrą. -Wiesz, że nie chciałbym cię zostawiać samego. Jesteś w wystarczająco parszywym stanie, a jakby coś ci się stało? Spałbym spokojnie w pokoju obok i nawet o tym nie wiedział.
   Harry zaśmiał się cicho, patrząc na towarzysza. Pokręcił delikatnie głową, przekładając chłodny okład na drugą stronę.
 -I tak zrobisz wszystko, żeby nie zostawiać mnie samego, więc nie ma siły protestować – powiedział, uśmiechając się lekko. -Dziękuję za opiekę, Boo. I przepraszam za to, że jestem totalnym palantem.
 -Hej, to ja powiedziałem za dużo. Biorę winę na siebie. To był mój błąd.
 -Niech ci będzie. Skoro tak mówisz, tak pewnie jest.
Louis westchnął teatralnie, wywracając oczami i machając ręką. Przybrał minę poirytowanej divy i jej głosem powiedział:
 -No ale wiesz, miałeś kulturalnie zaprzeczyć!

   Zayn siedział w Niallem na kanapie, przerzucając bez namysłu kanały. Nadal byli w szoku całą tą sytuacją; byli także zdziwieni umiejętnościami swojego przyjaciela. Nikt nigdy nie podejrzewał, że Louis potrafiłby sobie poradzić w tak dobry sposób w podobnej sytuacji.
 -Zayn? - mruknął cicho Irlandczyk, patrząc na przyjaciela.
 -Hmm?
 -Nie wydaje ci się, że dwadzieścia dziewięć godzin bez snu to stanowczo zbyt dużo?
 -Może troszkę – odparł Mulat, wyłączając telewizor. -Ja na przykład czuję się jak na haju. Trochę kręci mi się w głowie...
Niall wstał i pociągnął przyjaciela za rękę, idąc w stronę schodów.
 -A tobie co się stało? - zapytał zdziwiony i rozbawiony Zayn.
 -Marsz do wyra, Malik, i to bez gadania. Jutro mamy odwiedzić Liama, a póki co mamy prawie że czternastą, kilka tragedii na głowie i ponad dobę bez snu!
 -A ty? - zapytał chłopak, przystając na moment za przyjacielem u szczytu schodów.
 -Co ja?
 -Nie idziesz spać?
 -Idę, oczywiście, zajrzę tylko do Harry'ego – powiedział blondyn, marszcząc lekko brwi. -A czemu pytasz?
Brunet wydał się odrobinę speszony. Spojrzał w stronę drzwi swojego pokoju, potrząsnął głową i położył sobie dłoń na karku.
 -Tak, tylko...
 -Znowu kręcisz – powiedział Niall, podchodząc bliżej. -No, więc?
 -Ja... myślałem, że moglibyśmy dokończyć to, co zaczęliśmy kilka godzin temu – wyrzucił na jednym tchu zapytany, patrząc z mieszaniną nadziei i strachu w oczy przyjaciela.
 -Masz na myśli...?
 -Tak.
 -I ty...?
 -Mhm.
 -Jesteś pewny? - zapytał spokojnie blondyn, patrząc badawczo na towarzysza.
 -Nialler, dawno w życiu nie byłem czegoś tak pewny, jak w tej chwili. 

   Louis leżał na stosie koców naprzeciwko łóżka Harry'ego, bawiąc się swoim telefonem i esemesując z Liamem. Dostał już nowy telefon od mamy, która przyjechała go odwiedzić i przeprosić; tamten roztrzaskał się w wypadku. Chłopak wydawał się mieć całkiem dobry humor, pomijając złamane żebra i kilka sporawych siniaków. Przynajmniej u niego wszystko było stabilne i spokojne.
 -Boo?
   Zawołany podniósł głowę, unosząc się na łokciach. Spojrzał na leżącego w łóżku przyjaciela, który musiał się właśnie obudzić; był już wieczór, koło dziewiętnastej, a Harry usnął około piętnastej. Nie wyglądał za dobrze, chociaż dużo lepiej, niż w łazience; nadal był bardzo blady i drżały mu usta, ale przynajmniej miał przytomne spojrzenie.
 -Co jest, Curly? - zapytał Louis, podnosząc się i siadając na łóżku. -Wszystko okej? Czegoś ci potrzeba?
 -Nie, ja tylko... - Harry wydał się odrobinę zakłopotany, jakby to, co chciał powiedzieć, było złe lub niepoprawne. -Ja tylko... znów miałem ten koszmar. Tylko teraz na szczęści urwał się wcześniej.
 -Pewnie mi nie powiesz, co ci się śniło, prawda?
Harry potrząsnął delikatnie głową, zaciskając usta.
 -W takim razie... Może zrobię ci gorzkiej herbaty, albo miętowej? - zaoferował chłopak, odgarniając choremu włosy z czoła i przykładając do niego dłoń. -Tylko najpierw weź coś na zbicie gorączki, nie muszę nawet brać termometru, żeby wiedzieć, że...
 -Louis – przerwał mu Harry, patrząc na niego oczami wystraszonego dziecka – czy mógłbyś po prostu ze mną dziś spać?
   Przez chwilę starszy z nich nie wiedział, co odpowiedzieć. Bezwiednie zmierzwił ręką włosy przyjaciela i patrzył na niego, delikatnie marszcząc brwi. Nie był pewny, czego ta prośba ma dotyczyć; z drugiej strony, chciał się opiekować Harrym najlepiej, jak to tylko możliwe. I nie chciał, żeby znów miał koszmary.
 -Jasne, jeśli tylko chcesz, Curly – powiedział cicho po chwili, uśmiechając się. -A teraz leki, herbata, krople i spać. Wolałbym, żebyś się nie przemęczał.

   -Zayn?
   Blondyn uniósł głowę, trącając brodę przytulającego go chłopaka. Dawno nie czuł się tak dobrze, tak lekko, jak teraz.
 -Hmm?
 -Nie mam pojęcia, co się dzisiaj stało, ale gdybym miał wybór, to zrobiłbym to wszystko jeszcze raz – szepnął cicho Niall, ponownie wtulając się w klatkę piersiową Mulata, który zaśmiał się cicho.
 -Wiesz, nie mam pojęcia, co o tym wszystkim myśleć... To jest w pewien sposób magiczne, wydaje mi się prawie nierealne. Jest cudowne, inne. Tylko... nie wiem, co mam zrobić dalej.
   Niall ponownie uniósł głowę i odchylił się trochę, patrząc Zaynowi w oczy. Przez chwilę żaden z nich się nie odzywał, a potem blondyn pochylił się i delikatnie musnął wargi chłopaka ustami.
 -Nie musisz wiedzieć, ja też nie wiem. Ale sądzę, że niedługo się dowiemy.

   Louis spojrzał na śpiącego Harry'ego, uśmiechając się delikatnie. Szczelniej otulił przyjaciela kołdrą, a sobie na ramiona naciągnął koc. Poprawił ułożenie ramienia, na którym smacznie spał jego przyjaciel. Teraz wszystko wydawało się takie spokojne.
   Kilka godzin temu kłócili się w kuchni, a potem nagle musiał ratować przyjaciela stojącego na krawędzi śmierci. To wydało się wręcz nierealne, jakby to go nie dotyczyło. A teraz spokojnie spał z nim w jednym łóżku, czujnym snem, pilnując go i opiekując się nim.
   Miał dwadzieścia jeden lat, a życie nadal potrafiło go zaskoczyć.
Młodszy chłopak mruknął cicho, przekręcając się na plecy. Zamrugał kilka razy i skierował zaspane spojrzenie na leżącego obok Louisa.
 -Nie śpisz? - zapytał zachrypnięty.
 -Spałem przez dwie godziny, ale za bardzo się tym wszystkim przejmuję – wyznał cicho piosenkarz, skubiąc brzeg swojego koca i patrząc w kąt pokoju. -W ciągu niespełna trzech zdarzyło się stanowczo zbyt wiele. Liam jest w szpitalu, a ty o mało... - głos uwziął mu w gardle, a pod powiekami poczuł palące łzy. Nie mógł się rozpłakać przed Harrym, przecież to on miał być teraz opiekunem, tym najsilniejszym. Nie wypadało mu okazywać słabości.
 -Przepraszam – szepnął ledwie słyszalnie Harry, układając się na boku, twarzą do przyjaciela. -Boo, naprawdę przepraszam. Byłem idiotą, to było... To był durny impuls. Byłem wściekły, było mi przykro, ja...
 -Dlaczego to zrobiłeś? - zapytał starszy, przerywając mu. Patrzył na niego z wyraźnym bólem w oczach. -Dobrze wiesz, że niezależnie od tego, jak bardzo byśmy się pokłócili, nadal jesteś dla mnie tak samo ważny.
 -Wiem. Wiem, byłem po prostu idiotą. Sądziłem, że jak nabiorę się jakichś tabletek z apteczki, to wszystko pójdzie gładko i nigdy nie będę musiał już czuć niczego, żadnej złości, frustracji ani bólu. To śmieszne, ale uznałem, że tak będzie łatwiej. Teraz mnie to bawi, samo moje zachowanie mnie bawi – szatyn prychnął cicho, kręcąc głową i przysuwając się bliżej towarzysza. -Przepraszam, Boo Bear. Nigdy więcej nie zrobię nic tak durnego, przyrzekam.
   Louis westchnął cicho, znów poprawiając ramię, na którym leżał przyjaciel. Przyciągnął go trochę bliżej, chcąc jak gdyby ochronić go przed całym złem, które może go spotkać. Spojrzał na niego z troską i czułością i pocałował delikatnie w czubek głowy.
 -Śpij, Curly – powiedział cicho, układając się wygodniej i również zamykając oczy. -Należy ci się odpoczynek. Nam obojgu się należy.




10 komentarzy:

  1. Opiekuńczy Louis jest opiekuńczy. No i słodki. Tak jak Harry. W ogóle w tym rozdziale wszystko jest takie słodkie.
    Nie do końca zrozumiałam, co się stało między Niallem a Zyanem, a jeśli zrozumiałam to zabrakło mi szczegółów :c *pervert*
    Ogólnie krótko. Szkoda. Wciągnęłam się w nurt opowiadania a tu nagle koniec niczym wiadro zimnej wody ;-; Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekhm, ok więc już raz dziękowałam za dedykację,ale uznałam, że trzeba jeszcze na piśmie. Więc DZIĘKI. :D You made my day. :P
    A chłopcy na CA wymiatają. Kocham z nimi gadać, czego chyba nie da się ukryć, zważywszy, że od kiedy z tym ruszyłaś, ja całe dnie tam siedzę.
    No a teraz akcja. Od początku powtarzałam sobie(i nawet zapisałam na rachunku za telefon), że muszę nawciskać Hazzie za to oćpanie się, ale jak przeprosił Boo Bear, uznałam że nie mogę tego zrobić...
    Zayn i Niall, kurde, jedynie co jestem w stanie o nich powiedzieć to awwwww i że shippuję to! Zayn <3 Niallere <33333333.
    Amen!

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc tak, po pierwsze AW ZIALL MOJE SHIPPERSKIE SERCE, chociaż wiedziałam od początku, jaki to będzie ship.
    Po drugie, przepraszam, że wcześniejszych rozdziałów nie komentowałam, moje wytłumaczenie jest proste - brak czasu i lenistwo jednocześnie.
    I nareszcie, muszę to napisać, dziewczyno, podziwiam cię. Masz tak niesamowitą lekkość pisania, że cholernie ci jej zazdroszczę. Czyta się szybko i płynnie, szybko wstawiasz rozdziały, dobrze dobierasz słowa, ale ta lekkość jest czymś, co mnie w to opowiadanie wciągnęło, i oby nigdy, przenigdy ci jej nie zabrakło.

    ~Fuyiel (@Vuisej) [http://neutral-treatment.tumblr.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurczę. Czekaj, mój mózg rozbił się o panele w momencie, gdy przeczyta lam, ze ZAYN I NIALL SIĘ POCAŁOWALI. I jeśli umiem czytać między wierszami, a podobno umiem, to oni NIE TYLKO SIE POCAŁOWALI, och God, moje serduszko, o Chryste, matulu, leże i nie wstanę, och God... I teraz mam wyrzut do was bo zamiast skupić się na Larrym ja i mój mózg przetwarzamy Zialla, sjfasfklgj, i tyle z tego jest. Larry śpi razem. ZIALL ŚPI RAZEM. Leave me alone to die. Rozdziały dodajesz tak szybko, ze o matulu ;_; ale to dooooobrze *0* Weny życzę ;)

    [final-souffle]

    OdpowiedzUsuń
  5. ZIALL OMG *______________*
    Świetny rozdział, ale szkoda, że nie opisałaś tego, co zaszło między Niallerem i Zaynem D:
    Lou jest taki słodki, jak się opiekuję Harrym, omg :3
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  6. To takie świetne opowiadanie że aż szkoda że takie krótkie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Okej. Teraz mogę się rozpisać.
    Po pierwsze: AWHMRGH. Dzięki temu rozdziałowi, ten blog trafia do mojego "FAP-FOLDERU". To było tak słodkie i piękne że.. Ach i Oh, bo inaczej tego nie da się opisać.
    PO drugie:" ZAILL! AWWW! "A potem blondyn pochylił się i delikatnie musnął wargi chłopaka ustami" -ORGAZM. Tylko czemu tego nie opisałaś.. ja wiem? Bardziej szczegółowo? xD
    Tak tak tak... Jeśli jesteś yaoistką w opowiadaniach najbardziej liczy się tylko SEKS xD.
    Po trzecie: Lou, bożę Lou! Opiekuj się Hazzą i niech się Lucyfer błogosławi (?) za że troszcząc się o kogoś jesteś taki meega słodki! ♥
    Po czwarte: Ciekawi mnie co będzie jak reszta chłopaków dowie się o tym że hm... Zayn i Naill są razem O.o .

    To wszystko. Notka jest (póki co) najlepsza . Wielbię tego bloga. Zrobię mu ołtarzyk , co ty na to? xD
    //Nezumi

    P.s. PO raz nie wiem który, dostałam zawału kiedy zaznaczałam tekst ( pomaga mi przy czytaniu ) i kliknęłam prawy przycisk myszy...

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku jak ja kocham tego bloga! ~Yaoi♥Fan♥Girl

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniałe i urocze! Dziewczyno masz zajebisty talent! Kocham too!

    OdpowiedzUsuń